Najlepszym z niemieckich skoczków podczas sobotniej rywalizacji w lotach narciarskich w Kulm był Markus Eisenbichler, który został sklasyfikowany na ósmej pozycji. Tuż za nim uplasował się jego rodak - Andreas Wellinger. Pierwszy z wymienionych podopiecznych trenera Stefana Horngachera - który w przeszłości pracował z polskimi skoczkami narciarskimi - czuje się skrzywdzony przez jury konkursu w Bad Mittendorf. W pierwszej serii sobotnich zawodów jako jeden z dziewięciu skoczków startował bowiem z szóstej belki, podczas gdy inni zawodnicy mogli liczyć na dłuższy rozbieg, rozpoczynając swoje próby z ósmej oraz dziesiątej platformy. "Czuję się, jakbym został oszukany" - wściekał się na jury Markus Eisenbichler, cytowany przez portal Skispringen.de. "Skok w pierwszej serii we mnie uderzył. Potem było już naprawdę ciężko" - dodał. Zobacz także: Skoki narciarskie: PŚ w Bad Mittendorf. Kosmiczny skok bliski rekordu! Rywal nie mógł uwierzyć! Kamery pokazały niebywałą reakcję PŚ w skokach narciarskich w Bad Mittendorf. Niemieccy skoczkowie są wściekli. "Czuję się oszukany" Złości nie krył również z reguły wyważony Constantin Schmid. On także w pierwszej serii startował z szóstej belki. Miał jednak mniej szczęścia od swojego kolegi z drużyny, bowiem skoczył zaledwie 149,5 m i nie zakwalifikował się do drugiej serii. Ostatecznie zajął 33. miejsce. "Jestem dość zły. To zniekształca wyniki. Puszczanie skoczka stamtąd to bezczelność" - nie krył rozgoryczenia niemiecki skoczek narciarski. Także wspomniany już Andreas Wellinger nie krył swojego poczucia bezsilności. "Potrzeba szczęścia i skoku na odpowiedniej wysokości. To mi się nie udało" - żalił się podopieczny trenera Stefana Horngachera. Skoki narciarskie. Halvor Egner Granerud nowym liderem klasyfikacji Pucharu Świata. Dawid Kubacki drugi O ile Niemcy mieli przede wszystkim pretensje do jury, które obniżyło belkę, o tyle na kiepskie warunki atmosferyczne miał prawo narzekać Kamil Stoch. Nasz reprezentant otrzymał bowiem najsłabsze podmuchy pod nart i znacznie odstawał pod tym względem od reszty rywali, którzy zaprezentowali się fanom w finałowej serii. Dodatkowo Kamil Stoch nie czuł się najlepiej na skoczni w Bad Mittendorf, która zdecydowanie nie należy do ulubionych obiektów naszego skoczka. "Nie ma zabawy, jest mordęga, szukanie tego złotego środka. Gdzieś się pogubiłem technicznie i nie mogę tego znaleźć. Nie jestem teraz pewien, że będzie to działać. Zatraciłem dobrą fazę. Klasyczna historia: Kulm i Kamil Stoch" - mówił nasz skoczek po sobotnim konkursie na skoczni Kulm przed kamerą Eurosportu. W sobotnim konkursie najlepszy był Halvor Egner Granerud. Drugie miejsce zajął Austriak Stefan Kraft, a trzeci był Słoweniec Domen Prevc. Tuż za podium rywalizację zakończył nasz skoczek Piotr Żyła. Dzięki wygranej reprezentant Norwegii wyprzedził Dawida Kubackiego w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i to on może teraz cieszyć się z pozycji lidera.