Stefan Kraft jest w tym sezonie nie do zatrzymania. W sobotę reprezentant Austrii znokautował wręcz resztę stawki w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer, przy okazji osiągając rekordową notę na skoczni normalnej - 296,7 punktu. Na podium stanęli także drugi Niemiec Andreas Wellinger oraz trzeci Austriak - Daniel Tschofenig. Niemieckojęzyczne nacje znów potwierdziły kapitalną formę. W czołowej dziesiątce znalazło się bowiem aż ośmiu skoczków z Niemiec oraz Austrii. Dużo mniej powodów do zadowolenia mieli polscy fani, choć niewątpliwie w naszej reprezentacji widać lekką poprawę. W sobotę punkty Pucharu Świata zdobyło bowiem trzech naszych skoczków - 23. był Paweł Wąsek, tuż za nim uplasował się Piotr Żyła, a na 28. lokacie sklasyfikowany został Kamil Stoch. Awansu do finałowej serii nie wywalczyli natomiast 41. Aleksander Zniszczoł oraz 33. Dawid Kubacki, który przegrał walkę nie tylko z samym sobą, ale i z warunkami. Przyszło mu bowiem skakać przy tylnym wietrze wiejącym z prędkością niespełna dwóch metrów na sekundę. Wylądował na 87. m i w wywalczeniu awansu nie pomogła mu nawet 21-punktowa bonifikata. Po zawodach Dawid Kubacki przyznał w rozmowie z Eurosportem, że jego skok nie był rzecz jasna idealny, lecz warunki pozostawiały sporo do życzenia. PŚ w skokach narciarskich w Lillehammer. Daniel Andre Tande wściekły na jury Jeszcze gorzej od Dawida Kubackiego spisał się reprezentant Norwegii Daniel Andre Tande. Dla 29-latka sobotnie zawody w Lillehammer były wyjątkowe. Nie tylko bowiem skakał przed własną publicznością, lecz także notował swój dwusetny występ w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Ten jubileusz "uczcił"... 43. lokatą po skoku na odległość 84 m. Po swoim nieudanym skoku Daniel Andre Tande był wściekły na sędziów za to, jak został potraktowany. A zapytany o wynoszącą 23,9 punktu rekompensatę za niekorzystny wiatr, dodał: - Muszę się po prostu roześmiać. Nie ma nic innego do zrobienia. Mam wrażenie, że często podczas wywiadów stoję i jestem trochę zawiedziony wieloma różnymi rzeczami. Mam wrażenie, że często marudzę, ale dziś czuję, że mam prawo to robić. Na słowa Norwega zareagował dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich - Sandro Pertile. - Nie widzimy nic szczególnego w skoku Daniela w taki dzień jak dziś. Wraz ze zmianą wiatru trafiają do nas sportowcy, którzy mają lepsze lub gorsze warunki niż inni. Dlatego nie ma nic specjalnego do powiedzenia w tym temacie - powiedział. W niedzielę zawodnicy przeniosą się z normalnego obiektu, na dużą skocznie Lysgaardsbakken. Tam o 17:00 rozpocznie się konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lillehammer, poprzedzony oficjalnym treningiem (14:30) oraz kwalifikacjami (15:30).