W marcu 2007 roku, na zakończenie sezonu 2006/07, Adam Małysz dokonał niebywałej sztuki. Mistrz świata z Sapporo pojechał do Słowenii z nożem na gardle, wszak chwilę wcześniej przeżył chwilę grozy na skoczni Holmenkollbakken w Oslo. W Norwegii Małysz, po trzech wygranych z rzędu, stracił pozycję lidera Pucharu Świata, bo puszczony w fatalnych warunkach atmosferycznych ratował się przed upadkiem. Skoczek z Wisły wylądował tylko na 89. metrze, zajmując odległe 54. miejsce. Wówczas żółtą koszulką lidera przejął Norweg Anders Jacobsen, ale wieńczące sezon zawody w Planicy pokazały, że Polak był w wyśmienitej formie. "Orzeł" z Wisły w wybornym stylu wrócił na pozycję lidera, wygrywając wszystkie trzy indywidualne konkursy na Velikance, nazywanej teraz Letalnicą. Co ciekawe, wygrana Małysza pierwszego dnia w Planicy była premierowym zwycięstwem naszej gwiazdy na słoweńskim mamucie. Dzięki tej kapitalnej serii najwybitniejszy polski skoczek narciarski, a obecnie dyrektor kadry skoczków i kombinacji norweskiej, zgromadził łącznie 1453 punkty. To pozwoliło mu wyprzedzić drugiego w "generalce" Jacobsena o 134 pkt. W ten spektakularny sposób Adam Małysz został drugim skoczkiem w historii, po Finie Mattim Nykaenenie, który po raz czwarty sięgnął po Kryształową Kulę. AG