Niegdyś znakomity skoczek narciarski, a obecnie dyrektor sportowy związku jest przekonany o tym, że w rozpoczynających się 9 lutego igrzyskach w Pjongczangu Polacy będą w dobrej dyspozycji. - Kamil jest w takiej formie, że spokojnie dotrzyma do igrzysk. Skacze jak nakręcony. Czasami ma problem z odbiciem, trochę spóźni, wtedy oczywiście brakuje mu metrów, ale cały czas jest w czołówce i nie powinno się to zmienić, tym bardziej, że Kamil jest bardzo doświadczonym zawodnikiem - powiedział Małysz. Sam Stoch tematu igrzysk unika. Przed czterema laty w Soczi zaskoczył wszystkich, zdobywając dwa złote medale. Teraz realne szanse ma także drużyna. Do Pjongczangu pojedzie pięciu zawodników, oprócz Stocha: Maciej Kot, Dawid Kubacki, Stefan Hula i Piotr Żyła. W „drużynówce” wystąpi tylko czterech. - Ostateczną decyzję podejmę na miejscu w Korei Południowej. Kto wystąpi w konkursach indywidualnych? Zobaczymy po treningach - powiedział austriacki szkoleniowiec "Biało-Czerwonej" kadry Stefan Horngacher. On sam na pytanie, czy forma nie przyszła za wcześnie tylko się uśmiecha. - Gdyby jej nie było, pytalibyście, kiedy przyjdzie. Jak jest, pytacie, czy się utrzyma - skwitował. Spokojny o skoczków narciarskich jest obecny prezes związku, a w przeszłości trener m.in. Małysza Apoloniusz Tajner. - Moim zdaniem forma nie jest nawet jeszcze pełna, więc spokojnie można ją utrzymać. Pod koniec grudnia chłopcy zaczęli łapać niezły poziom i utrzymają go do końca sezonu - zapewnił. Teraz przed skoczkami rywalizacja w Zakopanem, a potem konkursy w Willingen. Odbędą się one tuż przed wylotem do Korei. - Na dzień dzisiejszy jedziemy do Willingen. Z tego co wiem, będą tam wszystkie najlepsze ekipy. Nikt nie chce odpuścić. Pamiętam, jak przed mistrzostwami świata w Sapporo w 2007 roku bałem się, że jeśli wystartuję w Willingen, zabraknie mi czasu, żeby odpowiednio zaaklimatyzować się w Japonii. A jednak się udało. Myślę, że jeden tydzień startów w Pucharze Świata nie ma aż tak dużego znaczenia - powiedział Małysz. I faktycznie „Orzeł z Wisły” wrócił wówczas z Kraju Kwitnącej Wiśni ze złotym medalem. Teraz czasu na aklimatyzację skoczkowie będą mieli bardzo mało. Konkursy w Willingen zaplanowane są na 3 i 4 lutego. - Plan jest taki, że wracamy po nich szybko do Polski, w poniedziałek mamy ślubowanie i wylot do Korei, a trzy dni później kwalifikacje do pierwszego olimpijskiego konkursu - zaznaczył dyrektor sportowy związku.