Kamil Stoch chyba odetchnął z ulgą po tym, jak Raw Air przeniosło się z areny w Oslo do Lillehammer. Po konkursie na Holmenkollen mówił wprost, co sądzi o skoczni. "Dzień zaczął się bardzo dobrze, był taki aż do ostatniego skoku. Może nie był on idealny, ale to, co się wydarzyło w powietrzu, było nie fair. Uważam, że tak się nie powinno robić. Nie wiem... a zresztą nieważne" - tłumaczył przed kamerą Eurosportu. Później dodał żartobliwie: "Ta skocznia jest tragiczna, powinno się ją wysadzić w powietrze. Chętnie dołożę się do materiałów wybuchowych". W prologu przed konkursem w Lillehammer poszło mu najlepiej ze wszystkich polskich zawodników. Zajął 6. miejsce. Trochę gorzej wypadł Dawid Kubacki, który ostatecznie był 12. "Chyba faktycznie nie miałem szczęścia. Z progu wyszedłem dobrze, równo, narty się nie dotknęły, ale nie było na czym się 'oprzeć'. Czułem, że brakowało wiatru mimo dwóch punktów od systemu. Powietrze nie chciało się rozpędzić, może byłoby inaczej z wyższego najazdu startowego" - analizował w rozmowie z Eurosportem. Warunki podczas rywalizacji były dalekie od wymarzonych. Opowiadał o tym Thomas Thurnbichler dla Skijumping.pl. "To była organizacyjna katastrofa. Nie ma odpowiednich stołów do woskowania nart, właściwego jedzenia. Tuż przed zawodami nie było żadnych informacji. Dziesięć minut przed startem kwalifikacji na zeskoku wciąż była obsługa - wyliczał. Na tym jednak nie koniec, bowiem, jak się okazuje, do pracy musieli ostatecznie zabrać się nawet... trenerzy" - wyjaśniał. O komentarz poproszono Adama Małysza oraz Apoloniusza Tajnera. Głośno o ostrych słowach Kamila Stocha po Raw Air w Oslo. Rywale reagują. "Nie powinien narzekać" Cyrk na skokach w Lillehammer. Małysz: "Taniec z belkami". Tajner: "Dziwna sprawa" Dziennikarz TVP Sport podpytał Małysza o "taniec z belkami" w Lillehammer. "Po raz kolejny wiatr towarzyszył naszym skoczkom. Tak jak powiedziałeś, trochę taniec z belkami, czyli znów zaczyna się gdzieś tam… nie określiłbym tego manipulacją, ale dzieje się coś, co nie dla wszystkich jest zrozumiałe" - przyznał były skoczek. Jeszcze więcej w temacie powiedział Apoloniusz Tajner. "Było widać, że [organizatorzy] nie są gotowi. Dodatkowo przeszkadzały warunki pogodowe. Podeszli niefrasobliwie do przygotowań. U nas, gdy robi się Puchar Świata, życie tętni tydzień przed startem. Dopinamy wszystko na ostatni guzik. Ciekawe, że takie rzeczy dzieją się w Norwegii. W miejscu z największymi tradycjami. Dziwna sprawa" - ocenił dla strony internetowej TVP Sport. Przy okazji wlał w serca polskich kibiców nieco optymizmu. Wierzy w to, że niebawem na podium zobaczymy Kamila Stocha. "Dawid Kubacki nadal jest w wysokiej dyspozycji. Miał słabszy moment w styczniu. Przetrwał go. Obudził się. Nie ma znaczenia na jakiej skoczni występuje. Nadal ma szansę na końcowe triumfy. Wraca Kamil, co bardzo cieszy. Tylko czekać, aż wygra zawody Pucharu Świata" - zadeklarował. Kiedy? Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego celuje w końcówkę sezonu. Prowizorka na Raw Air! Organizatorzy zupełnie nieprzygotowani