Zatrudnieniu 32-latka towarzyszyło gigantyczne, medialne zamieszanie, spowodowane z jednej strony sytuacją Michala Doleżala, za którym wstawili się najbardziej doświadczeni skoczkowie, z drugiej zaś - faktem, że mimo wielu sygnałów z zagranicznych mediów PZN wciąż odwlekał w czasie potwierdzenie nominacji. Ostatecznie jednak wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Adam Małysz mówi wprost: Byłem załamany Przed Thurnbichlerem trudne zadanie, gdyż dla Polaków sezon 2021/22 był najsłabszy od lat. Żaden z naszych zawodników nie wygrał konkursu Pucharu Świata, a największym sukcesem był brązowy medal igrzysk olimpijskich, zdobyty przez Dawida Kubackiego. Adam Małysz w rozmowie z serwisem "Sportowefakty.wp.pl" przyznał, że Austriak dostanie dwa, główne zadania. Pierwsze - to poprawa dyspozycji młodych zawodników, drugie - odbudowa formy rutyniarzy, czyli Stocha, Żyły i Kubackiego. - Chodzi o poprawę systemu, aby wszystko szło tak, jak zakładamy - precyzował "Orzeł z Wisły". Były skoczek przyznał także, że całe zamieszanie, związane z ogłoszeniem odejścia Doleżala na antenie "Eurosportu" przez samego trenera, a także wypowiedzi naszych skoczków mocno się na nim odbiły. - Byłem załamany, bo nie przypuszczałem, że moja praca może być odebrana tak, jak wszyscy słyszeliśmy - wyznał. Dodał też, że gdyby cała sprawa związana ze zmianą trenera upadła, prawdopodobnie... odszedłby ze stanowiska (dyrektora ds. skoków i kombinacji w PZN). Thurnbichler jako zawodnik nie odnosił większych sukcesów. Dwukrotnie został mistrzem świata juniorów, lecz w zmaganiach drużyn. W konkursie Pucharu Świata wystąpił tylko jeden raz. Czytaj także: Nowy trener już po rozmowie ze skoczkami