Świat sportu nie milczy w obliczu wojny w Ukrainie. Głośno zrobiło się między innymi po przekazie Kamila Stocha tuż po zawodach Pucharu Świata w fińskim Lahti. Trzykrotny mistrz olimpijski nie tylko pokazał się na skoczni z nartami z napisem wspierającym Ukrainę, ale również mówił przed kamerami, jako sportowcy nie można udawać, że nic się nie dzieje. W poniedziałek ważny wpis zamieścił z kolei w swoich mediach społecznościowych Adam Małysz. Były skoczek również zaznaczył swoje wsparcie dla Ukrainy. "Wydarzenia ostatnich dni, od napaści Rosji na Ukrainę, są dramatyczne. To niewyobrażalne, że w dzisiejszych czasach w środku Europy dochodzi do wojny. Najbardziej cierpią w niej zwykli obywatele, również sportowcy, jak ukraińscy skoczkowie narciarscy. Jestem pod wrażeniem bohaterskiej postawy Narodu Ukraińskiego. Jednocześnie buduje mnie zachowanie nas, Polaków, potrafiących bezinteresownie pomagać w razie potrzeby" - napisał od siebie były utytułowany skoczek narciarski. Decyzja FIS-u i zauważalny głos Stocha Przypomnijmy, że w piątek Międzynarodowa Federacja Narciarska podjęła decyzję o odwołaniu zawodów Pucharu Świata w kilku dyscyplinach, które zostały zaplanowane na terytorium Rosji. W rywalizacji mogą natomiast startować sportowcy z tego kraju, co nie podoba się sporej grupie kibiców. Niektórzy uważali, że skoczkowie powinni zbojkotować zawody. W niedzielny wieczór głos w tej sprawie zabrał właśnie Kamil Stoch. "Wysłuchały mnie dzisiaj wszystkie media. Polski i zagraniczne. Naprawdę myślicie, że więcej osiągnąłbym bojkotując zawody? Sam?" - napisał na Instagramie reprezentant Polski. Postawa Stocha spotkała się dużym uznaniem nie tylko wśród polskich fanów dyscypliny. Czytaj też: Kamil Stoch: Nie możemy odwrócić się od Ukrainy