Kamil Stoch i jego sztab szkoleniowy przed tym sezonem zapowiadali, że będzie to zdecydowanie inny, zdecydowanie bardziej udany, czas dla naszego skoczka. - Cieszę się, że uwaga jest skupiona na mnie. Zostały mi stworzone warunki, które zawsze chciałem mieć. Od razu czuję efekty wykonanej pracy, dzięki czemu łatwiej mi teraz przechodzić z jednego do drugiego etapu pracy. Cieszę się tym, co robię - mówił we wrześniu w rozmowie ze "Skijumping.pl" nasz mistrz. Wszystko jasne ws. Kamila Stocha, PZN ogłasza. Kibice oburzeni: "Duma nie pozwala?" Na kilka dni przed sezonem swoje zdanie podtrzymał i wysłał bardzo dobry sygnał kibicom. Faktycznie tak było, pierwszy obóz w Hiznenbach był naprawdę bardzo fajny. Miałem świadomość, gdy odpocznę po trudach poprzedniego sezonu, to wyświeżenie może zadziałać właśnie w taki sposób. Kilka razy trenowaliśmy z Austriakami czy Niemcami i na ich tle wyglądałem fajnie - dodał 37-latek w rozmowie z Eurosportem, potwierdzając letnie doniesienia mediów. Małysz nie zgadza się z Tajnerem. Spór o Stocha Niestety jednak po rozpoczęciu sezonu Stoch zderzył się ze ścianą. Jego skoki nie wyglądały fatalnie, ale daleko im było do najlepszych. W związku z tym wycofał się z udziału w 73. Turnieju Czterech Skoczni na rzecz treningu. Wrócił na mistrzostwa Polski i Puchar Świata w Zakopanem. Tam spisał się nieźle, ale tydzień później na skoczni do lotów narciarskich w Oberstdorfie kompletnie przepadł. Pierwszy konkurs zakończył na pierwszej serii, a do drugiego się nie zakwalifikował. To oczywiście oznaczało, że trener Thomas Thurnbichler odeśle naszego mistrza do domu i tak też zrobił. Stoch nie znalazł się w kadrze na Puchar Świata w Willingen. Dla "Przeglądu Sportowego" sytuację skomentował Adam Małysz. - Rozmawiałem ostatnio z Apoloniuszem Tajner. Mówił, że w przypadku Stocha wszystko się zmieni, gdy w końcu zacznie trafiać próg, bo technicznie wszystko się u niego zgadza - w taki sposób o Stocha zapytał Kamil Wolnicki. Horngacher pod presją. Padają mocne słowa w Niemczech, grzmią o zawodzie Na to prezes Polskiego Związku Narciarskiego odpowiedział stanowczym sprzeciwem. - Myślę inaczej i się nie zgadzam. Kamil zawsze spóźniał skoki, a i tak potrafił wygrywać. Kiedy spóźniał mniej, zaliczał super skok, a gdy bardziej, było trochę słabiej, ale dla Stocha w wielkiej formie to w zasadzie nie miało takiego znaczenia. Tu chodzi o coś innego, o timing i dynamikę. Powinna być, ale jej brakuje. Nie wiem, czy problemem jest presja, którą Kamil wywiera na siebie. Muszę porozmawiać z trenerem Michalem Doleżalem - ocenił Małysz. Zdradził także, że Stoch w Zakopanem wyglądał nawet lepiej od Pawła Wąska, który bije się o podia Pucharu Świata. - Nie wiem za to, co się dzieje z Kamilem Stochem. Widać, że to nie to. Patrzysz i widzisz, że niby to wszystko jest płynne i poprawnie technicznie, ale nie ma w tym takiego dynamizmu. Wszystko elegancko, z klasą, ale nie odlatuje od progu. Patrzyłem z bliska na imitacje w Zakopanem. Z boku wyglądało to tak, że Kamil wypada najlepiej. Za to najgorzej było z Pawłem. Tylko u tego ostatniego było widać właśnie tę dynamikę. Odchodził od wózka tak, jak później od progu - przekazał Małysz. To ostatecznie nie przełożyło się na jakieś niesamowite rezultaty dla naszego mistrza. Stoch jedyny konkurs indywidualny zakończył bowiem kolejny raz w tym sezonie w trzeciej dziesiątce. Jasne jest, że teraz dla naszego mistrza celem są mistrzostwa świata w Trondheim. Dla skoczków rozpoczną się one na początku marca. Czasu na przygotowanie formy jest więc sporo, a Stoch już w przeszłości udowadniał, że jedna zmiana może znaczącą poprawić jakość jego prób. Aktualnie plan zakłada, że 37-latek ma teraz trzy tygodnie na spokojne treningi. Do skakania wróci w połowie lutego na rywalizację w Sapporo. Oznacza to, że nasz mistrz ominie aż sześć konkursów.