W bieżącym sezonie w kalendarzu nie ma ani igrzysk olimpijskich, ani mistrzostw świata. Rola Turnieju Czterech Skoczni, który i tak cieszy się zawsze ogromnym prestiżem, wzrasta więc jeszcze bardziej - rywalizacja w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku oraz Bischofshofen będzie wyjątkowo mocnym punktem kalendarza. Problem jednak w tym, że akurat w bieżącym roku trudno zakładać, by Polacy mogli odegrać pierwszoplanowe role - jak dotąd nie zdarzyło się jeszcze, by którykolwiek z naszych zawodników znalazł się w czołowej dziesiątce konkursu Pucharu Świata, a i lokaty w drugiej dziesiątce można policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. W ostatnich dniach Polacy odbyli zgrupowanie w Zakopanem, gdzie skakali na Wielkiej Krokwi. Trener Thomas Thurnbichler przyznał, że widzi postęp u Kamila Stocha i że niektóre skoki Dawida Kubackiego były naprawdę dalekie i udane. Na weekendowe zawody w Engelbergu oprócz tej dwójki powołani zostali jeszcze Maciej Kot, Paweł Wąsek oraz Piotr Żyła. Celem na Szwajcarię jest na razie poprawa względem początku sezonu, ale i to może nie wystarczyć w kontekście budowy formy na Turniej Czterech Skoczni. Wymarzona szansa dla Stocha. Jeśli nie tam, to gdzie? To nie będzie udany Turniej Czterech Skoczni? W rozmowie z WP SportoweFakty głos w sprawie zawodów w Niemczech i Austrii zabrał Adam Małysz. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego przyznał, że na Turnieju Czterech Skoczni wielkiego przełomu raczej nie należy się spodziewać. Obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego w czasach swojej kariery zawodniczej potrafić rezygnować z Pucharu Świata, by spokojnie przygotować się do imprezy docelowej. W tym roku takiej jednak nie ma, więc kadra stawia na metodę startową w poszukiwaniu formy. Wspomniany przez Małysza "PolSKI Turniej" potrwa od 12 do 21 stycznia na skoczniach w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem. Trener Norwegów otrzymał ofertę od Adama Małysza? Zaskakujące doniesienia