Austriacki trener kadry "Biało-czerwonych" podjął niepopularną decyzję chwilę po najlepszym w historii naszych skoków sezonie. Po miesiącach okraszonych indywidualnymi zwycięstwami i medalami, drużynowym złotem na mistrzostwach świata w Lahti i triumfie w Pucharze Narodów, Horngacher postanowił przewietrzyć naszą kadrę. I tak trzon zespołu narodowego nadal tworzą Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła i Dawid Kubacki, w grupie utrzymał się Stefan Hula, ale reszta personalnych decyzji przypomina małą rewolucję. W powiększonej do siedmiu nazwisk kadrze A znaleźli się Jakub Wolny i Krzysztof Miętus, ale zabrakło miejsca dla Jana Ziobry, który w lutym uzupełniał skład naszych Orłów na MŚ w Lahti. Głos w temacie postanowił zabrać dyrektor kadry Adam Małysz, wykorzystując do tego łamy "Przeglądu Sportowego", w swoim cotygodniowym felietonie. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawa jest rozdmuchiwana przez media, to już na wstępie warto zacytować słowa Małysza mówiące o "niezłym zamieszaniu" w kontekście decyzji kadrowych. Co ważne, "Orzeł z Wisły" nie odbiera Horngacherowi, którego zresztą sam namaścił na trenera reprezentacji, prawa do podejmowania samodzielnych decyzji personalnych. Więcej, w felietonie Małysza ogóle nie ma mowy o kwestionowaniu posunięcia Austriaka, aczkolwiek nasz najwybitniejszy skoczek daje do zrozumienia, że tak naprawdę sam nie zna pełnej motywacji szkoleniowca. "Nie do końca znam powody dla których (Horngacher - przyp.) pominął Janka" - napisał Małysz, by w jednym z kolejnych zdań jeszcze bardziej zadumać się, co mogło stać u źródła tego posunięcia. "Nie wiem do końca, czy na decyzję Stefana miały wpływ sprawy wyłącznie sportowe". Tym stwierdzeniem Małysz mógł dotknąć sedna, o czym kilka dni temu w rozmowie z Interią powiedział wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego Andrzej Wąsowicz. Działacz dał do zrozumienia, że problem jest bardziej złożony, choć nie chciał publicznie zgłębiać tematu. - Dużo wiem, ale nie powiem - odparł Wąsowicz. Co jeszcze bardziej niepokojące, Małysz wspomina, że analogiczna sytuacja Ziobry na początku ubiegłego sezonu, gdy również trenował z kadrą B, niemal doprowadziła skoczka do podjęcia decyzji o zakończeniu kariery. "Janek dzwonił do mnie rozżalony, z poczuciem krzywdy (...) Mam nadzieję, że nie skończy kariery, choć trudno mu to wszystko zrozumieć. Szkoda mi go, bo ma potencjał, ale nie potrafi go wyzwolić" - ubolewa Adam Małysz. AG