Już tylko dni dzielą nas od inauguracji nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Na początek rywalizacja w Ruce (25-26 listopada). Thomas Thurnbichler ogłosił, kto - jego decyzją - zaprezentuje się w Finlandii. Na belce startowej zobaczymy Dawida Kubackiego, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła. To oznacza, że - w porównaniu z ubiegłym rokiem - w składzie nie ma właściwie większych zmian. Nowością jest za to coś innego. "Trzeba zaznaczyć, że sytuacja uległa zmianie za sprawą nowych przepisów dotyczących kwot startowych, dlatego tej zimy strategia będzie odgrywała pewną rolę przy ustalaniu składów wszystkich drużyn" - opowiadał trener reprezentacji Polski w skokach, cytowany przez PZN. Jego podopieczni skończyli zgrupowanie na Cyprze i mieli przenieść się z treningami do Słowenii. Nastąpiła jednak szybka i dość nagła modyfikacja planów. "Zmieniamy krótkoterminowe plany i miejsce najbliższego zgrupowania. Udamy się do Lillehammer" - wyjaśniał Austriak. Głos w tej, i nie tylko, sprawie zabiera teraz Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Mocny list do Adama Małysza, legenda nie ma litości dla niego i PZN. "Utopijne fanaberie" Adam Małysz szczery do bólu. "FIS tak mocno ograniczył i tak dużo przepisów wprowadził..." Adam Małysz przyznaje, że istotnie plany skoczków na dalsze przygotowania były inne. "Trochę szok, bo mieli jechać do Planicy, ale okazało się, że jest Lillehammer gotowe. Trener Norwegów zadzwonił do Thomasa [Thurnbichlera] i powiedział, że skocznia jest gotowa i jak chcą, to mogą przyjechać. W piątek wieczorem wrócili, w niedzielę rano lecieli do Lillehammer. Już są po pierwszych skokach, bardzo zadowoleni. Pogoda bardzo ładna, nie wieje, jest mroźnie, śnieg" - opisuje na wizji w "Dzień dobry TVN". Prezes PZN, podpytywany o ewentualne zmiany w sztabie szkoleniowy lub w sposobie przygotowania się kadry do zawodów, ocenia, że nie widzi takiego "ryzyka". Przy okazji niejako wbija szpilę w światową federację. "Ten rok jest dosyć ciężki, dlatego że FIS tak mocno ograniczył i tak dużo przepisów wprowadził, które nie są w stanie nam pomóc, a zawsze przeszkodzić, więc jako takich zmian dużych na pewno nie będzie" - deklaruje. Przy okazji wizyty w studiu Małysz pytany był o plotki, jakoby przymierzano go kiedyś do kandydowania na... prezydenta Polski. Potwierdza, że słyszał podobne głosy, choć oficjalna oferta nie wpłynęła. "Proponowano mi [kandydowanie] do Sejmu, Senatu, nawet do Parlamentu Europejskiego. Na prezydenta... wielokrotnie słyszałem, ale to nie były propozycje od żadnej partii. Bardziej w tym kierunku, że 'fajnie by było, może byś został prezydentem'. Coś takiego" - przyznaje. Były skoczek twierdzi jednak, że do polityki nigdy go nie ciągnęło i "raczej musi i chce być apolityczny". "Sport powinien jednoczyć, a nie dzielić. (...) Choć powiem szczerze, że poprzedni minister sportu był bardzo przychylny sportowi, dobrze nam się funkcjonowało. Mam nadzieję, że kolejny będzie podobny i będziemy mogli rozwijać się jako sportowcy. My robimy to dla wszystkich Polaków" - podsumowuje. Adam Małysz nie przebiera w słowach. Mocna odpowiedź na oskarżenia legendy