Interia: Zaczął się sezon. Zaczął to może za duże słowo, bo przez problemy z pogodą nie obyły się oba konkursy w Ruce koło Kuusamo. Jak to wpływa na formę psychiczną zawodników? Adam Małysz: - Każdy zawodnik jest indywidualnością i każdy odbiera to zupełnie inaczej. To nie jest łatwe, szczególnie siedzenie na skoczni i czekanie na konkurs, który potem de facto się nie odbywa albo wyjeżdżania na rozbieg i zjeżdżanie. Jednym może to pomóc, drugim przeszkodzić, więc to jest bardzo indywidualna sprawa. Kto będzie liderem polskiej kadry w tym sezonie? - Myślę, że liderem jest Kamil Stoch. Jego występ w Klingenthalu nie był rewelacyjny, ale biorąc pod uwagę, jak skakał w Wiśle tuż przed sezonem, on jest na pewno jednym z liderów. Trochę jestem zawiedziony Maćkiem Kotem, który skakał rewelacyjnie końcem zimy i w Wiśle jeszcze też. W Klingenthalu jego skoki były zupełnie inne, ale mam nadzieję, że się pozbiera. A kto może być objawieniem? Klemens Murańka mówił, że już wszystko w porządku z jego zdrowiem, ale jego skoki nie wyglądają najlepiej. - To nie jest zawodnik, który dopiero trafił do Pucharu Świata, już startuje jakiś czas, więc trudno mówić, że to byłoby jakieś objawienie. Zresztą podobnie można powiedzieć o wszystkich skoczkach, którzy obecnie występują w polskiej kadrze. Jest jednak wielu juniorów, czy zawodników kadrze B, którzy czekają na swoją szansę.