Dziś i jutro na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle Malince odbędą się zawody letnim Grand Prix w skokach narciarskich. Dla polskich zawodników będzie to pierwsza okazja do sprawdzenia formy. Przed konkursem z Adamem Małyszem dyrektorem i koordynatorem w Polskim Związku Narciarskim rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM. Wojciech Marczyk RMF FM: Przed nami pierwszy konkurs letniego Grand Prix w skokach. Impreza dobędzie się na skoczni w Wiśle. Cała kadra gotowa? Adam Małysz: Mam nadzieję. Jak do tej pory nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu z innymi zawodnikami, ciężko więc powiedzieć, w jakiej formie są nasi zawodnicy. To teraz nie jest też czas na tą właściwą formę. Oczywiście, jesteśmy w trakcie ciężkiego przygotowania, tak że ta forma może się cały czas wahać, ale wiadomo, że każdy zawodnik chce dobrze wypaść, walka na pewno będzie. Te pierwsze zawody też pokażą, gdzie jesteśmy, bo tak jak mówię, nie mieliśmy kontaktu z innymi zawodnikami. Treningów na skoczni w Wiśle Malice na razie nie było. Wszystko z powodu pogody. - Pogoda pewno nam nie sprzyja. Jest i wietrznie i deszczowo. Na weekend na konkurs ma już być ładnie, wtedy poskaczemy. Jesteśmy dobrze przygotowani. Na skoczni w tym roku po raz pierwszy pojawiły się siatki, co prawda wypożyczone, ale niebawem też już będziemy mieli swoje na puchar zimowy. Takie są wymogi FIS-u, a my zawsze je spełniamy. Oby tylko pogoda była, wtedy zawody w Wiśle będą jak zawsze na najwyższym poziomie. Jesteście zadowoli ze zgrupowań i treningów przed letnim Grand Prix? - Wszystkie treningi na razie w bardzo dobrych warunkach udało się przeprowadzić. Najważniejsze, że wszystko idzie zgodzie z planem, jaki trenerzy sobie założyli. Pod tym kątem jesteśmy zadowoleni i z tego, co udało się zrobić i z tego, co zawodnicy prezentują. Dużo więcej zgrupowań było wspólnych z B kadrą i z juniorami. To też wpływa na wyniki pierwszej kadry, ale też tego ścisłego zaplecza. Na konkursie w Wiśle zobaczymy sporo Polaków. Oprócz kadry A szansę pokazania się dostaną też inni. - W zasadzie będzie to kadra A i kadra B. Poziom juniorów nie jest aż taki, żeby wziąć kogoś z nich. Mówię oczywiście o tych juniorach, którzy trenują z Wojtkiem Toporem. Jeśli chodzi o B kadrę tam też mamy trzech juniorów, oni najprawdopodobniej wystartują. Bartek Czyż nie wystartuje jego forma wahała się ostatnio bardzo mocno. To jest też szansa dla chłopaków z zaplecza, żeby się u nas w domu pokazać. A jak będzie wyglądał dalszy udział naszych skoczków w letnim Grand Prix? - Będzie bardzo różnie. Na pewno A kadra nie wystartuje we wszystkich konkursach letniego GP. W wielu wystartuje np. B kadra czyli to ścisłe zaplecze. Tak to jest praktykowane na całym świecie, jednak to lato jest traktowane tak troszeczkę inaczej, nie do końca tak, jak traktowany jest zimowy puchar świata. Lato jest to zawsze taki etap trochę przygotowawczy. Jednak jak zawodnik staje na belce, to zawsze chce najlepiej, ale nie zawsze się udaje, bo nie zawsze jest w formie. Te letnie zawody pomagają jeszcze skorygować jakieś błędy w najazdach, technice? - Tak. Te zawody są po to, by podczas letnich przygotowań zawodnicy mieli kontakt z innymi skoczkami, żeby cały czas czuli rywalizację. To jest taki sprawdzian pewnych etapów, które się wykonało w pracy w lecie. Wiosna, lato, jesień mocny trening, ale w między czasie jest to sprawdzenie, czyli letnie Grand Prix. Te letnie konkursy to też jest Puchar Świata, jest to renoma, a status zawodów jest wysoki. Nie można powiedzieć więc, że jest to jakaś druga liga, ale zawodnicy traktują je trochę inaczej, nie startując np.: we wszystkich konkursach. Tu waż)na jest rywalizacja z innymi, dzięki temu możesz sprawdzić na jakim poziomie sam skaczesz. W Wiśle przez weekend będzie można zobaczyć całą światową czołówkę? - Dokładnie. Jedni zawodnicy lubią mniej, jedni bardziej skocznie różnego typu. Skocznia w Wiśle jest dość trudna. Jednak uważam, że teraz po zmianie torów jest już łatwiej. Leci się trochę wyżej. Leci się właściwie tą samą parabolą co zimą, bo tor jest wysoko, a zeskok został na tym samym poziomie. To powoduje, że ta parabola jest ciut wyższa i też ułatwiło się skakanie na tej skoczni, ale nie na tyle, żeby to było za darmo. Każdy musi skakać na full. Konkurencja jak przyjeżdża, to wtedy się ustala rozbieg i wtedy widać dopiero, jak daleko trzeba skoczyć, żeby wygrać. Ilu Polaków zobaczymy w konkursie? - Sześciu albo siedmiu jest w tej podstawowej: czyli Stoch, Żyła, Kubacki, Kot itd. No i krajówka. Czyli wystartuje w sumie prawie cała A kadra i B kadra. W sumie jest to jedenastu zawodników. Oczywiście chcielibyśmy, żeby w trzydziestce byli wszyscy, ale to chyba jest nie możliwe. W zeszłym roku Polacy dobrze radzili sobie w letnim Grand Prix. - Tak bardzo dobrze. Myślę, że to jest też taki impuls dla skoczków, że jesteś w dobrym miejscu, że dużo ci brakuje do tej formy zimowej, ale jeśli jesteś na takim poziomie to znaczy, że dobrze trenujesz. To jest ważne nie tylko dla zawodników, ale i dla trenerów. Rozmawiał: Wojciech Marczyk (RMF FM