W I części wywiady Adam Małysz powiedział nam m.n., że nie spodziewał się takiego zachowania po Kamilu Stochu i Piotrze Żyle, którzy zaatakowali go po Pucharze Świata w Planicy. Adam Małysz: Prezes Tajner czasem lubi wyskoczyć przed szereg Michał Białoński, Interia: Ciężko było namówić do pracy w Polsce Thomasa Thurnbichlera? Proces jego zatrudniania trwał dość długo. Kilka dni przed oficjalną decyzją w sprawie jego zatrudnienia prezes Apoloniusz Tajner powiedział mediom, że Austriak przejmie naszą kadrę, choć PZN temu zaprzeczył, bo umowa nie była jeszcze podpisana. Adam Małysz, dyrektor koordynator ds. skoków i kombinacji norweskiej: Dokładnie tak było. Prezes czasem lubi wyskoczyć przed szereg i jakąś nowinkę "wystrzelić". Akurat w tym przypadku mogło to wręcz zaszkodzić. Dlatego, że Thurnbichler prosił o dyskrecję. Z uwagi na to, że chciał się normalnie pożegnać z Austriakami. Nie ukrywam, że w negocjacjach z Thomasem mieliśmy jeden krytyczny moment. Po tym, co się stało w Planicy, on już nawet zrezygnował z pracy u nas. Dlaczego? - Po prostu się wystraszył. Myślę, że niejeden na jego miejscu też by wywiesił białą flagę, widząc, co się to dzieje w Polsce ze skokami. Zaczęło się robić głośno po tych wystąpieniach skoczków. Do tego jeszcze w kuluarach cały czas były rozmowy. I on to słyszał. Nie było to łatwe dla nikogo. Adam Małysz: Thurnbichler porwie ich ambicją i planem, który ma w głowie Jak udało się w końcu doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca? - Trzeba było dosyć mocno przekonywać Thurnbichlera. W końcu się udało. Jak zareagowali skoczkowie na nowego trenera? Pewną trudnością we współpracy jest fakt, że Thurnbichler jest młodszy od Kamila Stocha i Piotr Żyły. Liczy pan na to, że koniec końców jakość jego pracy przekona starszych skoczków? Fakt, że oni w minionym sezonie byli tacy dobrzy, trochę nam ułatwił sytuację. Dlaczego? - Bo Austriacy nie planowali zmiany trenera (śmiech). Widać, że Thurnbichler ma bardzo duże ambicje i jest w stanie naprawdę sporo zdziałać. Co mu pan obiecał? - Moja deklaracja w jego stronę była taka, że mu pomogę. On tej pomocy potrzebuje. Bez niej on sobie tego nie wyobrażał. Moje wsparcie go troszkę uspokoiło. Adam Małysz: Thurnbichler wprowadzi nowy system Trener przeprowadza się z Innsbrucka do Krakowa, ale kiedy rozpocznie przygotowania? W porównaniu do poprzednich lat i tak mamy już poślizg. Rozumiem, że chcieliście doprowadzić do resetu, oczyszczenia głów zawodników po nieudanym sezonie? - No tak, dodatkowo system Thurnbichlera jest inny od dotychczasowego. Trudno mi powiedzieć, czy ten dotychczasowy był aż taki dobry. Większość liczących się krajów zaczyna przygotowania około maja, a nawet jeszcze później. Reset też oczywiście jest ważny. On się przyda szczególnie tym starszym zawodnikom. Oni trenują już od lat, a w zasadzie zaraz po Planicy zaczynali przygotowania do kolejnego sezonu. Nie mieli okazji do wyświeżenia głów. Tymczasem trzeba naprawdę dobrze wypocząć, zanim się zacznie nowy sezon. Myślę, że to im naprawdę bardzo dobrze zrobi. Przygotowania z nowym trenerem rozpoczną końcem kwietnia, albo nawet na początku maja. Doszło już do zapoznania kadrowiczów z nowym trenerem? - Tak. Na razie przez Skype. Głównie dlatego, że większość zawodników jest na różnych wyjazdach. Będą mieli jeszcze jedno spotkanie, tym razem już osobiście. Kolejne planujemy ze wszystkimi trenerami. To będzie swego rodzaju camp dla trenerów. Zresztą duży nacisk kładziemy na współpracę. Chcemy, aby wreszcie zaczęła się współpraca. Nie tylko między trenerami, którzy są w kadrach, ale też z klubowymi, we wszystkich regionach. Mam nadzieję, że to się spełni i spowoduje, że nasi juniorzy zaczną robić postępy. Czy sztab Thurnbichlera jest już dopięty na ostatni guzik? - Jesteśmy w trakcie jego dopinania. Thomas i jego najbliżsi współpracownicy mają troszkę inną wizję od tej obowiązującej do tej pory. Musimy to podogrywać, aby sztab dobrze funkcjonował, ale bardzo optymistycznie na to patrzymy. Z doświadczenia asystentów Doleżala Macieja Maciusiaka i Grzegorza Sobczyka Thurnbichler nie będzie korzystał? - Maciusiak został trenerem kadry B, bo wracamy do podziału na kadry A, B i juniorską. Thurnbichler dobierze sobie własny sztab, ale będzie też współpracował z Maciusiakiem i Danielem Kwiatkowskim (trener kadry młodzieżowej - przyp. red.). Nie mamy za wielu tych trenerów, więc muszą się dzielić doświadczeniami. Na razie Thomas sprowadził do swego sztabu dwie osoby z zagranicy, obie mocno związane ze skokami. Jedna będzie odpowiadała za przygotowanie motoryczne, a druga za sprzęt. Cel nadrzędny dla Thurnbichlera to IO 2026? - Jeśli chodzi o imprezę, to tak, ale chcemy przede wszystkim, żeby było widać postęp, duży skok jakościowy naszej młodzieży. Jeśli chodzi o kadrę A, chcemy doprowadzić do sytuacji, w której młodzi zawodnicy zaczną punktować w Pucharze Świata. Oczekujemy dużych postępów juniorów. Nie chcemy powtórki z minionego sezonu, od samego początku którego wszystko siadło. Wprawdzie końcówka była trochę lepsza, ale i tak pozostawiała sporo do życzenia. Od 2010 r. nie zdarzyło się, żeby żaden Polak nie wygrał choćby jednego w sezonie konkursu Pucharu Świata. FIS akcentował, jak słaby był dla nas sezon 2021/2022. Nasi skoczkowie tylko trzy razy stawali na podium, na trzecim miejscu. Wyobraża pan sobie, że w pierwszym sezonie Thurnbichlera nasi skoczkowie nadal nie będą wygrywać w PŚ i trener nie zostanie zwolniony? - Musimy przede wszystkim dać mu czas na to, aby zrobił postęp z naszymi skoczkami. Wiemy, że to nie jest łatwe. Paradoksalnie, wobec faktu, jak bardzo skoki są w Polsce popularne, co z kolei rodzi sporą presję. Dla nas wszystkich jest priorytetem zrobienie postępu. Mamy sponsorów, telewizja również bardzo promuje nasz sport. I nikt nie chce powtórki z ostatniego sezonu, w którym nie było wyników. Chcemy mieć je jak najlepsze. Rozmawiał Michał Białoński, Interia W poniedziałek opublikujemy III część wywiadu z Adamem Małyszem Czytaj także: Thurnbichler o pierwszej rozmowie ze Stochem, Kubackim i Żyłą