"Kamil po raz kolejny udowodnił, że w tym momencie jest nie do powstrzymania" - powiedział były znakomity zawodnik, a obecnie dyrektor do spraw skoków i kombinacji norweskiej w PZN Adam Małysz.Trener "Biało-czerwonych" Stefan Horngacher zdecydował, że do Azji kadra poleci w najmocniejszym składzie. Podobnie postąpiły zespoły mimo że już wkrótce rozpoczną się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Lahti (od 22.02 do 5.03)Polacy na Okurayamie znów pokazali moc. W sobotę, po raz pierwszy w karierze, zawody Pucharu Świata wygrał Maciej Kot. Ten konkurs nie wyszedł Kamilowi Stochowi, który zajął 18. miejsce. W niedzielę dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi pokazał, ze był to tylko wypadek przy pracy. Drugi konkurs w Sapporo należał już do niego, choć jak sam przyznał, nie czuł się najlepiej. "Przypadkowy odskok, to 18. miejsce, zupełnie na niego nie wpłynął. Jeśli zawodnik jest w formie, nawet w ogóle o tym nie myśli. Wydaje mi się, że Kamil w tym momencie jest takim zawodnikiem, który doskonale wie, co robi i jaka jest jego wartość. Krok po kroku dąży do tego, żeby w końcu w Planicy stanąć i odebrać Kryształowa Kulę" - podkreślił Adam Małysz.Stoch umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej PŚ. Skoczek z Zębu ma już 140 punktów przewagi na drugim Austriakiem Stefanem Kraftem. "Po Wiśle i Zakopanem, Japonia to kolejny kraj, w którym odnieśliśmy spektakularny wynik. Dwa konkursy i dwa zwycięstwa, a do Azji pojechali prawie wszyscy zawodnicy z czołówki, co tylko pokazuje, jak ciężka jest walka do samego końca. Mimo trudnych warunków poradziliśmy sobie z tym bardzo dobrze. Czego można sobie więcej życzyć? Oby tak dale" - podsumował Małysz. Z Japonii skoczkowie przenoszą się do Korei Południowej, gdzie w środę i czwartek odbędą się kolejne konkursy. Zawodnicy przetestują obiekt w Pjogczangu. To to za rok będą walczyć o olimpijskie medale.