Skoki narciarskie. Małysz: - Nie wszyscy Rosjanie są jak Klimow Dariusz Wołowski, Interia: Nie jest łatwo myśleć o sporcie w czasie, gdy tuż za granicą sąsiedzi z Ukrainy cierpią skutki brutalnej napaści Rosji. Adam Małysz: - Nie jest. Pomagamy Ukrainie ile możemy. Z dumą patrzę na postawę Polaków. Dla nas wszystkich to jest absurdalna napaść, nie do zaakceptowania. W każdym z nas krew się burzy na to co robi Putin i Rosja. Kamil i Dawid protestowali przeciw wojnie na swój sposób, my toczyliśmy z FIS batalię o wykluczenie Rosjan z mistrzostw świata juniorów w Zakopanem. To samo robili Norwegowie i inni, co wreszcie odniosło skutek. Ja nie mówię, że wszyscy rosyjscy sportowcy są jak Jewgienij Klimow, który wspiera Putina. Wielu się za niego wstydzi i dla nich nie byłoby wcale łatwe reprezentowanie dziś Rosji, patrzenie w oczy swoim rywalom. Dobrze, że FIS to przerwał, choć uważam, że za długo to wszystko trwało. Ale to jest taka organizacja, w której nikt nie chce wziąć na siebie trudnych decyzji. Nawet FIFA i UEFA wcześniej wykluczyły Rosjan. Tyle, że walkowera dla polskich piłkarzy za mecz z Rosją zaplanowany na 24 marca wciąż nie ma. Chodzą słuchy, że FIFA chce przełożyć baraże na czerwiec, żeby jednak Rosjanie w nich zagrali. - Rosyjskie koncerny sponsorują piłkę nożną, a także inne dyscypliny sportu więc ich władze niechętnie wykluczają Rosję. FIS mógł to zrobić wcześniej, zyskałby na tym jego wizerunek. Rozmawiałem o tym z dyrektorem Pucharu Świata w skokach Sandro Pertile, ale niewiele to dało. Na szczęście presja opinii publicznej jest tak ogromna, że FIS, FIFA i inni nie mieli wyjścia. Rosja jawi się nam jako kraj, w którym jakiś nienormalny facet siedzi z palcem na guziku nuklearnym i straszy wszystkich, że jak się wkurzy, to go naciśnie. Za naszą wschodnią granicą Rosjanie dokonują ludobójstwa, bo jak inaczej nazwać bombardowanie cywilów? Nie, w takich warunkach nie można normalnie funkcjonować, cieszyć się sportem i udawać, że wszystko jest jak dawniej. Postawa Klimowa podczas Pucharu Świata w Lahti wywoływała masę kontrowersji. Komu to było potrzebne? - Wiem od rosyjskich trenerów, że Klimow został zawieszony przez nich w ubiegłym sezonie, ale po interwencji Putina musieli przywrócić go do kadry. Jak widać nie wszyscy Rosjanie są tacy sami, choć dziś nie mają prawa wymagać, żebyśmy im współczuli. Współczucie i wsparcie mamy dla Ukrainy. Ona jest ofiarą napaści. Problem polega na tym, że o ile my, zwykli obywatele nie mamy problemów z oceną sytuacji, to już niektórzy politycy, działacze sportowi myślą przez pryzmat własnych interesów. Stąd oczywiste decyzje zapadają z opóźnieniem. Spróbujmy pomówić o sporcie. W niedzielnym konkursie w Oslo kończącym Raw Air Kamil Stoch prowadził po pierwszej serii. Wierzył pan w pierwsze zwycięstwo polskiego skoczka tej zimy? Czy wobec niestabilnej formy Kamila było to mało realne? - Wierzyłem. I nie wiem, czy był w Polsce ktoś, kto nie wierzył? Przez lata Kamil przyzwyczaił nas, że nie marnuje takich okazji. Tym razem było inaczej. Forma skoczka to także stabilność, powtarzalność tego co robi na skoczni. Jeśli Kamil musi cały czas myśleć o kontrolowaniu się i poprawianiu błędów z poprzednich skoków, to gubi automatyzm. Nie jest w formie, on tej formy cały czas szuka. Tak jak Dawid Kubacki, Piotrek Żyła i inni. Efekty bywają takie jak w niedzielę, w drugiej serii konkursu w Oslo. Skoki narciarskie. Małysz: - Nie ma wotum nieufności dla Doleżala Igrzyska w Pekinie miały być punktem zwrotnym po nieudanej pierwszej części sezonu. Ale jednak nie były. PZN wciąż nie podjął decyzji co do przyszłości Michala Doleżala. W mediach pojawiają się cytaty z Małysza, który wymienia nazwiska Fina Miki Kojonkoskiego, czy Austriaka Alexandra Pointnera. - Nie jest tak, że Michal Doleżal jest skreślony i na wylocie z pracy w Polsce. Nie. PZN chce się z nim spotkać po sezonie i usłyszeć jakie ma plany na przezwyciężenie kryzysu. Nie tylko trzech liderów Stocha, Kubackiego i Żyły, ale także młodszych zawodników, którzy są naszą przyszłością. W tym sezonie wszyscy skaczą poniżej swoich możliwości, Doleżal musi mieć plan jak to zmienić. Jako dyrektor PZN mam obowiązek już teraz rozmawiać z innymi kandydatami, gdyby po zakończeniu sezonu okazało się, że zmiana trenera kadry jest konieczna. Rozmawiałem z Kojonkoskim, co nie znaczy, że to wotum nieufności wobec Doleżala. Nic podobnego. Nie można rozmów z innymi trenerami pozostawić do zakończenia sezonu, bo wtedy będzie za późno. Po igrzyskach to jest ten czas, gdy następują zmiany w wielu ekipach. Skoczkowie pożegnali w Oslo duże skocznie. Przed nami mistrzostwa świata w lotach w Vikersund, a potem Puchary Świata na mamutach w Oberstdorfie i Planicy. Złoto MŚ w lotach to ostatnie trofeum, którego brakuje Kamilowi Stochowi do dorównania Matti Nykaenenowi. Rozczarowany swoją dyspozycją Stoch mówi jednak o "podrygach starego człowieka". I zaznacza, że loty są przyjemne, ale tylko wtedy, kiedy się jest w formie. - Trudno uznać naszych skoczków za faworytów mistrzostw w Vikersund. Jasne, że będą walczyć, ale obiekty do lotów są mniej tolerancyjne. Robiąc błąd, na dużej skoczni straci się trzy metry, a na mamucie znacznie więcej. Żeby zdobyć złoto w lotach trzeba czterech skoków ocierających się o perfekcję. Stabilizacja formy odgrywa więc rolę kluczową. Na szczęście dla nas w skokach trudno wykluczyć zaskakujące rozwiązania. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Adam Małysz o wojnie w Ukrainie Małysz o Putinie i Klimowie Adam Małysz o przyszłości Michala Doleżala