Thomas Thurnbichler zdecydował, że w konkursie duetów w Lake Placid Polskę reprezentować będą Dawid Kubacki i Aleksander Zniszczoł. Zaczęło się obiecująco. Po dwóch dobrych skokach z pierwszej serii "Biało-Czerwoni" zajmowali wysoką, drugą lokatę. Niestety, później przyszło otrzeźwienie i rozwianie nadziei na podium. "Mustaf", po niespokojnym locie, wylądował na zaledwie 106. metrze. Drugiemu z naszych kadrowiczów poszło lepiej, ale i tak ostatecznie - także po próbach z trzeciej serii - starczyło to na wywalczenie "tylko" siódmego miejsca. O tym, skąd mogła wynikać sportowa wpadka Kubackiego, mówił po wszystkim szkoleniowiec reprezentacji. "Trochę szkoda. Zawodnicy w pierwszej serii [konkursu duetów - przyp. red.] pokazali, do czego są zdolni. Potem, w drugiej serii, Dawid ponownie miał problemy z utrzymaniem stabilnej pozycji najazdowej. Później przydarzył się duży błąd. Pracujemy i takie rzeczy się zdarzają. To smutne, że nie jesteśmy w stanie pokazać trzech skoków na poziomie, który jest w naszym zasięgu" - wspominał w wideo dla PZN. O komentarz do sobotniego skoku poproszono też samego zainteresowanego. Dawid Kubacki przyznał, że ostateczny rezultat zawodów jest bolesny. "Po fajnym rozpoczęciu, po tej pierwszej serii, w drugiej nie było już tak kolorowo" - powiedział. Niepokojące wieści od Kamila Stocha, nie tak miało być. "Kończyć zmagania na I serii to dla mnie dramat" Dawid Kubacki zabiera głos po słabym skoku z Lake Placid. "Nie chcę się usprawiedliwiać warunkami" "Spory błąd na progu i przez to dużo straciłem i straciliśmy my jako drużyna, która w tym konkursie walczyła. Nie było to miłe doświadczenie. Próbowaliśmy walczyć dalej w trzeciej serii, ale to nie wyszło tak, jak byśmy chcieli" - opowiadał krótko Kubacki w nagraniu Polskiego Związku Narciarskiego. Wcześniej temat rozwinął przed kamerą Eurosportu. Podkreślił, że jego pomyłka z drugiej serii nie była drobnostką. "Jakby tam był drobny błąd, to nie byłoby aż takiej różnicy. Na moje czucie było za wcześnie zaczęte. Zawsze, kiedy skok zacznie się zbyt wcześnie, to narty niestety pikują zaraz za progiem" - tłumaczył, dorzucając, że wpływ na próbę mogły mieć także warunki atmosferyczne. O tym, który z czynników był determinujący, dowie się po analizie skoku. Od razu zaznaczył, że nie jest absolutnie tak, że teraz szuka wymówki. "Nie chcę się usprawiedliwiać warunkami. Wiem, że w tej ostatniej serii dostałem nawet punkty na minusie, a jakoś tego nie było czuć, żeby wiatr próbował mnie wspierać w trakcie lotu. Nie chcę się tym jednak wybraniać, bo wiem, że też popełniałem błędy i to nawet spore w tej drugiej serii, ale ten wiaterek z pewnością nie pomagał" - podsumował emat. Zawody Pucharu Świata w Lake Placid zakończy niedzielny konkurs indywidualny (godzina 15.15). Potem rywalizacja przeniesie się do Sapporo (17-18 lutego), a następnie do Oberstdorfu, gdzie na skoczków czekają trzy dni zmagań (23-25 lutego). W marcu organizatorzy cyklu zaplanowali konkursy w pięciu lokalizacjach: w Lahti (1-3 marca), Raw Air w Oslo (9-10 marca), Trondheim (12-13 marca) i Vikersund (16-17 marca) oraz zakończenie sezonu w Planicy (22-24 marca). Relacje tekstowe online na żywo ze wszystkich zawodów w Interii Sport. Thurnbichler prosto z mostu o Kubackim i Stochu. Ujawnia, jak naprawdę się z nimi współpracuje