"Skandal, jakiego skoki nie widziały" - takim tytułem opatrzył tekst poświęcony zuchwałemu oszustwu Norwegów Tomasz Kalemba z redakcji "Interia Sport". W istocie, skandal, do jakiego doszło w trakcie mistrzostw świata w Trondheim, stał się tematem numer jeden ze światowych mediach i może mieć dalsze, poważniejsze konsekwencje. Zawrzało w Trondheim. Skandal wokół reprezentacji Norwegii, Lindvik stracił medal Jakub Balcerski z redakcji "Sport.pl" opublikował nagranie obnażające brudne zagrywki norweskiej ekipy. Miała ona przeszywać w swoich kombinezonach zduplikowane czipy, co naturalnie jest jawnym pogwałceniem zasad. W efekcie tego FIS zdecydowała się zdyskwalifikować wszystkich skoczków z tamtego kraju, biorących udział w sobotnim konkursie, czyli Kristoffera Erika Sundala, Johanna Andre Forfanga i Mariusa Lindvika. Był to potężny cios w szczególności dla tego ostatniego, ponieważ odebrano mu w efekcie tego srebrny medal wywalczony na dużej skoczni. Wściekłość w Niemczech po aferze Norwegów. Horngacher już zabrał głos Chociaż do protestu złożonego przez Polaków, Słoweńców i Austriaków nie przyłączyli się Niemcy, szef tamtejszych skoków, Horst Huettel zapowiedział wyciągnięcie dalszych konsekwencji wobec Norwegów. Z jego wypowiedzi można było wyczytać, iż liczy on na weryfikację sprzętu, w jakim ci przystępowali także do wcześniejszych konkursów, co może doprowadzić do odebrania im kolejnych medali. Polski dziennikarz ujawnił kolejne manipulację ws. afery. Norwegowie tuszowali oszustwo Sprawa jest o tyle bulwersująca, że do procederu związanego z manipulacjami przy kombinezonach miało dochodzić od dawna. FIS początkowo pozostawał jednak głuchy na apele ze strony innych ekip, na czele z Polakami. Przeprowadzona kontrola nie wykazała nieprawidłowości. Wtedy dziennikarz "Sport.pl" zdecydował się na upublicznienie kontrowersyjnych nagrań, które obnażyły Norwegów. Wobec tego FIS nie mógł pozostać już obojętna. Christian Kathol, kontroler sprzętu publicznie przekonywał, że nie doszukał się żadnych nieprawidłowości przy kombinezonach, a na nagraniach nie widać nic kontrowersyjnego. Redakcja "Sport.pl" wskazywała jednak, że chodzi o sznurek, który był odpowiedzialny za wywołanie zamieszania. Widoczny był on zresztą na nagraniu. Zduplikowane chipy nie były widoczne na pierwzy rzut oka, jednak przy dokładniejszej analizie zauważalne. Samo nagranie to jednak nie wszystko. Zdjęcie opublikowane przez Balcerskiego już czarno na białym ukazywało przeszyte czipy. Udało mu się również ustalić, że miały one oznaczenia, jakie sprzętowi nadaje Kathol - "WM2". Czarne litery wokół czipu wskazywały, że jest to drugi ze strojów zatwierdzonych na te mistrzostwa świata. Nowe dowody ukazały się w niedzielnym materiale opublikowanym przez polskiego dziennikarza. Były rekordzista świata nie zgadza się z dyskwalifikacją. "Robią to wszyscy" Wciąż nie wiadomo, jak poważne konsekwencje grożą w związku z tym Norwegom. Nie brakowało głosów nawołujących do odebrania im medali także za wcześniejsze zawody. Decydujące w tej kwestii mogą okazać się najbliższe godziny. Trwa nerwowe wyczekiwanie na ewentualną reakcję ze strony FIS. Mistrzostwa dobiegły końca, ale przed nami wciąż turniej Raw Air w Oslo i Vikersund. Trudno wyobrazić sobie, żeby pozostałe nacje podchodziły bez wrogości wobec reprezentacji Norwegów.