Bez zagrywki ani rusz Kiedy polscy siatkarze dobrze zagrywają, nie ma na nich mocnych. Towarzyskie spotkania w Ergo Arenie tylko to potwierdziły. Podopieczni Nikoli Grbicia "wyserwowali" sobie na przykład pierwszego seta w meczu z Japonią. Również w spotkaniu z USA przełamanie rywali w trzecim secie i dominacja w czwartym były poparte dobrą dyspozycją w polu zagrywki. A przecież z 10 setów w Trójmieście tylko w dwóch wystąpił Wilfredo Leon, najmocniej zagrywający zawodnik w polskiej drużynie. Problemy pojawiają się, kiedy serwis zaczyna zawodzić. Wówczas polscy siatkarze mają spore problemy z wyprowadzaniem kontrataków. Grbić powtarza, że jego drużyna może rekompensować jeden słabszy element innymi, ale przykrycie gorszej dyspozycji w polu serwisowym na razie jego drużynie przychodzi dość trudno. Kapitan na coraz wyższych obrotach To jeszcze nie jest forma, dzięki której Bartosz Kurek poprowadził reprezentację Polski do mistrzostwa świata w 2018 r., a sam został MVP tamtego mundialu. Ale tuż przed startem igrzysk dyspozycja atakującego idzie w górę. Jego statystyki może jeszcze nie imponują - z Japonią skończył 38 procent piłek w ataku, z USA 40 procent - ale "test oka" pokazuje Kurka odświeżonego i dobrze przygotowanego fizycznie nawet do długich, pięciosetowych meczów. W Ergo Arenie w dwa dni rozegrał 10 setów, podwójne zmiany z Łukaszem Kaczmarkiem były bardzo krótkie. To pozwala wierzyć, że Kurek nie będzie miał problemów z wytrzymaniem turnieju, w którym mecze będą się odbywać z większymi przerwami. Na plus także zagrywka atakującego, którą postraszył obu trójmiejskich przeciwników, a także coraz lepsza współpraca z Marcinem Januszem. Tomasz Fornal zabrał głos po teście przed igrzyskami. Jasno ocenia formę kadry Podstawowa szóstka kadry nadal niewiadomą Grbić zwykle długo i wyczerpująco odpowiada na pytania dziennikarzy. Ale na pytanie o to, czy tydzień przed rozpoczęciem igrzysk ma już podstawową szóstkę, tylko się uśmiechnął. - Nie powiem wam - skwitował. Jego decyzje w czasie sparingów w Trójmieście nie wyjaśniły sytuacji. Jeszcze niedawno wydawało się, że dwójka pewniaków na przyjęciu to Leon i Tomasz Fornal. Tymczasem w meczu z Japonią w podstawowym składzie z Leonem wyszedł Aleksander Śliwka. Dwa razy w pierwszym składzie Grbić widział też Norberta Hubera, mimo że dotąd mogło się wydawać, że najmłodszy ze środkowych w walce o szóstkę jest pół kroku za Mateuszem Bieńkiem i Jakubem Kochanowskim. Na tych dwóch pozycjach przed meczem z Egiptem są jeszcze znaki zapytania, a Grbić nie zamierza rozwiewać wątpliwości. Medal w Paryżu to nie oczywistość. Rywale są mocni Zwłaszcza poprzedni sezon w wykonaniu reprezentacji Polski mógł przyzwyczaić kibiców do tego, że czego nie dotknie się kadra Grbicia, zamienia to w złoto. Tak było i w Lidze Narodów, i na mistrzostwach Europy, i w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk. Sezon przedolimpijski a olimpijski to jednak dwie różne rzeczywistości. Tegoroczne mecze z przeciwnikami z najwyższej półki pokazują, że "Biało-Czerwoni" nie są już nieuchwytni dla przeciwników. W Lidze Narodów udowodniła to Francja, w Ergo Arenie i Japonia, i - zwłaszcza przez dwa sety - USA. Grbić wśród kandydatów do medalu wymienia ponad połowę uczestników igrzysk. Grzegorz Łomacz, rozgrywający kadry, idzie nawet dalej i w tej roli widzi aż 11 zespołów. I choć Polska pozostaje jednym z głównych faworytów, przebrnięcie przez "przeklęty" w XXI wieku ćwierćfinał igrzysk na kilka dni przed ich startem wcale nie jest oczywistością.