Polacy, którzy chcą przełamać przeklętą klątwę pięciu ćwierćfinałów z rzędu, na których odpadali z walki o medale najważniejszej imprezy sportowej świata, od początku muszą zacząć z wysokiego "c", choć wejście w turniej meczem z Egiptem może im pomóc w napędzaniu się do coraz większych wyzwań. Czasu na złapanie olimpijskiego pazura będzie niewiele, bo już w środę, 31 lipca, nasza naszpikowana gwiazdami drużyna skonfrontuje się z Brazylią. Będzie to drugi, przedostatni grupowy pojedynek, niewątpliwie arcyważny, bo w ostatnim starciu w czterozespołowej grupie kadra Nikoli Grbicia stoczy szlagierowy pojedynek z mistrzami świata Włochami. Bruno Rezende świadomy naszych demonów. Znamienne słowa Brazylijczyka Aktualni mistrzowie Europy wiedzą, że pojedynek z Canarinhos może być absolutnie kluczowy, ale w szeregach rywali również jest pełna świadomość, ile "ważył" będzie spektakl z najwyżej notowaną drużyną świata. Wysłannikowi Interii podczas kilkugodzinnego pobytu w wiosce olimpijskiej udało się natknąć na wielką gwiazdę i opokę kadry rywali, 38-letniego rutyniarza Bruno Rezende. Wyborny rozgrywający bez kręcenia nosem przystanął na rozmowę z nami, najpierw zaczynając od podzielenia się emocjami, które mimo długiej, olimpijskiej kariery, wciąż były słyszalne w każdym słowie. - Czuję wielką wdzięczność, że mam przywilej być na swoich piątych igrzyskach. Nigdy się nie spodziewałem, że tyle razy będzie mi dane znaleźć się w kadrze na taką imprezę, ale marzenia stają się rzeczywistością. Staram się jak najwięcej czerpać z tego miejsca, łapać jak najwięcej doznań. Ale najważniejsze, żebyśmy byli jak najlepiej przygotowani, jako drużyna, do sportowych wyzwań - powiedział Brazylijczyk, który na poprzednich igrzyskach w Tokio pełnił rolę chorążego swojego kraju. Bruno nie kokietował, mówiąc o organizacji wewnątrz wioski olimpijskiej, która wymaga poprawek. Ale te, co najważniejsze, są zauważalne w strategicznym miejscu dla tysięcy sportowców w miasteczku w Saint-Denis. - Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Oczywiście przebywanie w jednym miejscu tak wielu sportowców jest wyzwaniem dla organizatorów, ale faktem jest, że w pierwszych dniach kolejka na stołówce robiła się dość długa. Za długa. Pod tym względem już jest coraz lepiej, w ogóle wszystko jest sukcesywnie poprawiane - nadmienił nieprawdopodobnie utytułowany siatkarz, w tym mistrz olimpijski z Rio de Janeiro z 2016 roku. W ogóle Bruno dużo mówił o doznaniach, co tylko pokazuje, że nawet dla sportowca, któremu żadne święto sportu nie jest obce, obecność na igrzyskach to nieporównywalne z niczym uczucie. As Brazylii: Polska z Włochami faworytami turnieju, ale postaramy się o wygraną Nie tylko kibice, eksperci, ale także sami siatkarze mają pełną świadomość, w jak trudnej "grupie śmierci" przyjdzie im rywalizować. Dobra wiadomość jest z pewnością taka, że dwie najlepsze drużyny z trzecich miejsc także awansują do ćwierćfinałów, niemniej już na tym etapie turnieju trzeba będzie grać na najwyższym poziomie, bez szafowania siłami. - Grupa jest bardzo trudna, bez dwóch zdań. I to dla wszystkich zespołów. Uważam, że Włosi i Polacy są głównymi faworytami tego turnieju, ale my także doskonale wiemy, jaką tradycję na igrzyskach zbudowała reprezentacja Brazylii. Mamy dobrą drużynę, z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, którzy rozumieją, czym są igrzyska olimpijskie. W związku z tym mamy zamiar dać pokaz świetnych meczów dla kibiców, zaczynając od zwycięstw w pierwszej fazie rozgrywek - Bruno pogroził palcem wszystkim tym, którzy nie doceniają możliwości obecnej reprezentacji z Ameryki Południowej. Poniekąd trochę mnie zaskoczyło, jak dobrze Bruno jest zorientowany w tym, co spędza sen z powiek wszystkim polskim kibicom siatkówki, a zaklęte jest pod nazwą "klątwa 1/4 finału igrzysk". - Wiem o tym, że wasza reprezentacja na pięciu poprzednich igrzyskach odpadała z rywalizacji na etapie ćwierćfinału, ale to już jest historia. Dzisiaj macie inny zespół, zawodników w świetnej formie i grających siatkówkę na topowym poziomie, co pokazywali na przestrzeni ostatnich trzech lat. Wiemy, jak mocną kadrę ma Polska i jaka jest wasza siła, szanujemy to, ale mamy zamiar przeciwstawić się i postarać o wygraną. Zwłaszcza, że atmosfera w naszym teamie jest znakomita. Widzę po chłopakach, że chcą dać z siebie wszystko, abyśmy mogli spełnić tutaj nasze marzenie i cel - odważnie obwieścił gwiazdor i jeden z największych liderów reprezentacji Brazylii. Artur Gac, Paryż