Niewykluczone, że polscy fani siatkówki obudzili się w czwartkowy poranek mając na głowie nieco więcej siwych włosów. A wszystko z powodu naszej reprezentacji, która zafundowała im mnóstwo emocji - nie tylko tych pozytywnych - podczas środowej bitwy z Brazylią na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Mecz Polska - Brazylia był prawdziwym siatkarskim thrillerem, pełnym zwrotów akcji. Wszystko rozpoczęło się po myśli kadry "Canarinhos", która wygrała pierwszego seta 25:22. W drugiej partii górą byli "Biało-Czerwoni", zwyciężając 25:19. Takim samym stosunkiem rywale pokonali nas w trzecim secie. Wówczas podopieczni trenera Nikoli Grbicia znaleźli się pod ścianą. A niepokojący mógł być nie tylko sam wynik, lecz także postawa reprezentantów Polski. Opowiedział o tym w programie Polsatu Sport " Olimpijska #7Strefa" Andrzej Wrona, który z bliska oglądał zmagania naszych siatkarzy i mógł podzielić się zakulisowymi spostrzeżeniami. I apelując do "Biało-Czerwonych", dodał: - To jednak jest walka o marzenia i chciałbym widzieć troszeczkę więcej agresji w tym, co się dzieje. To był taki jeden moment, w którym ja też trochę zwątpiłem. Ale jak się skończyło, to wiemy. Kibice "zmiażdżyli" Kurka. Sam Polak nagle stanął przed kamerą. I nie zamierzał milczeć Siatkówka. Andrzej Wrona wprost o reprezentacji Polski. Zabrał głos przed meczem z Włochami Bartosz Kurek i spółka ostatecznie pokonali Brazylię po tie-breaku 3:2, dzięki czemu nasza kadra jest już pewna awansu do ćwierćfinału igrzysk. Teraz może się więc bez zbytniej presji przygotowywać do ostatniego meczu grupowego z Włochami, który zostanie rozegrany już w sobotę. Andrzej Wrona zaznacza, że ekipa Nikoli Grbicia nie musi się przejmować tym, z której lokaty awansujemy i z kim zagramy o miejsce w strefie medalowej. - Cieszę się, że ten jeden mecz na igrzyskach będziemy mieć bez noża na gardle. Bo tak naprawdę panowie walczą o to, żeby zagrać z jakąś drużyną... ale na dobrą sprawę nie ma znaczenia, z kim zagramy. Patrząc na wybór i wyliczane prawdopodobieństwa - umówmy się, nie ma to znaczenia. Także patrząc na historię poprzednich turniejów na igrzyskach olimpijskich. Można wyjść z pierwszego miejsca, trafić na zespół, który do tej pory się źle prezentował i przegrać. My na szczęście możemy stawiać się w tej roli zespołu, który troszeczkę gorzej się prezentuje, ale i tak wygrywa. Więc liczę na to, że te najlepsze mecze naszych jeszcze przed nami. I przyjdą w tym najważniejszym momencie, czyli w ćwierćfinale - stwierdził Andrzej Wrona.