Mateusz Bieniek w poniedziałkowym meczu 1/4 finału turnieju olimpijskiego Polska - Słowenia doznał urazu i nie był w stanie kontynuować gry. Półfinałowe starcie ze Stanami Zjednoczonymi spędził w roli widza, podobnie będzie przy okazji sobotniego finału z Francją. Wiadomo już, jak długo dokładnie będzie wyłączony z gry, powiedział to w rozmowie z WP SportoweFakty. Reprezentacja Polski w rozsypce, Grbić ratuje sytuację. Zapowiada zaskakującą zmianę Kontuzja Mateusza Bieńka. Siatkarz wróci do gry za półtora miesiąca - Na szczęście ze zdrowiem jest dużo lepiej niż rok temu, gdy miałem podobny uraz. Lekarze szacują, że potrzebuję około 1,5 miesiąca, by wrócić do gry. Znów mam uraz rozcięgna podeszwowego, ale tym razem w drugiej stopie - ujawnił. Problemy zdrowotne kadrowiczów z pewnością powodują ból głowy trenera Nikoli Grbicia. W meczu z USA Marcin Janusz i Paweł Zatorski zderzyli się ze sobą - pierwszy ma uraz pleców i zszedł oddać się w ręce fizjoterapeuty, a drugi ucierpiał w bark i mimo pozostania na parkiecie miał bardzo ograniczony zakres ruchów, a co za tym idzie mniejszą użyteczność dla zespołu. Bieniek jest jednak zdania, że problemy zdrowotne są w stanie zakłócić rytm reprezentacji. - Ten zespół jest tak mocny, że nic nas nie jest w stanie złamać. Najpierw była kontuzja Tomka Fornala, potem moja, a dzisiaj na dokładkę Pawła Zatorskiego i Marcina Janusza, a my mimo wszystko dalej jesteśmy w stanie wygrywać. Innych takie sytuacje były dobiły, a nas wzmocniły. Marzymy o złocie. Teraz na pewno zejdzie z nas ciśnienie, bo wiadomo już, że nie wrócimy z niczym. Chcemy jednak wrócić ze złotymi medalami - zaznaczył. Jego wymarzonym przeciwnikiem w finale byli Włosi, którym chciał się zrewanżować za finał mistrzostw świata 2022, ale to życzenie się nie spełni - Italia gładko przegrała z gospodarzami Francuzami 0:3. Polacy wyszarpali olimpijski finał. "Mamy srebro, ale ono nas nie zadowala"