- Nie wiem. Jest góra (Wilfredo spojrzał w kierunku Najwyższego - przyp. AG) i to, jakie emocje spadną do mnie. Trener kilka razy mi mi mówił, żebym atakował wysoko po prostej, bo tam był Flavio. I tak robiłem, ale później powiedziałem do drużyny: "dobra, panowie, robimy następny side-out i ja będę myślał o zagrywce". Miałem nadzieję, że dam radę. I tak było, dałem radę - mówił Wilfredo Leon, który w newralgicznym momencie piątego seta dźwigał na swoich barkach gigantyczną odpowiedzialność. Jak utrzymać nerwy na wodzy w takiej chwili, wie tylko on sam. Wilfredo Leon najpierw dokończył Brazylię, a później dał próbkę bokserskich umiejętności Żałować można było przede wszystkim libero Thalesa Hossa, który chwilę wcześniej powiedział, iż ma nadzieję, że Wilfredo będzie tak zagrywał również w sezonie ligowym w Lublinie, gdy obaj już będą po tej samej stronie siatki jako koledzy klubowi. Wilfredo był w bardzo dobrym humorze, ale od razu pokazał, co liczy się dla sportowców jego pokroju na tak szczególnej imprezie sportowej, jak igrzyska olimpijskie. Urodziny urodzinami, dzisiaj Polak pochodzący z Kuby wkroczył w 31. rok życia, ale przekonuje, że to nie czas i moment, by oddawać się przyjemnościom. - Nieeeeee, żadnej kolacji urodzinowej. Musimy być skoncentrowani, na razie nie możemy sobie pozwolić na taką rzecz. Wiadomo, że będziemy rozmawiali i trochę czasu razem spędzimy, ale to nie jest właściwy moment, aby iść na rozrywkę. Jesteśmy na najlepszej imprezie sportowej, wielkiej, więc nie możemy sprawić, by głowa się zdekoncentrowała - odparł jeden z najlepszych siatkarzy świata. A w meczu z Brazylią udowodnił, że na polu zagrywki jest gigantem nad gigantami. Zanim doszło do największej niespodzianki, otworzyłem Wilfredo Leona pytaniem o to, jaki sport z pozycji widza, mając czas w wiosce olimpijskiej, najchętniej śledzi przed telewizorem. I w ten sposób otworzyliśmy zupełnie nowy rozdział, dotąd nieznany tak dla mnie, jak i dla kibiców. - Dużo oglądam boksu i judo. Ooooo, pooglądać oba te sporty na wysokim poziomie, naprawdę ładnie to wygląda - zaczął Leon. Gdy liczne grono dziennikarzy już opuściło ten rewir strefy mieszanej, po tym, jak Wilfredo udzielił wywiadu jeden na jeden włoskiemu reporterowi, jeszcze na chwilę ze mną przystanął. I szybko zaczęliśmy mówić jednym językiem, bo ja także uwielbiam szermierkę na pięści. Właśnie, "szermierkę", bowiem obaj zgodziliśmy się co do jednego: najlepszy boks to taki, gdy pięściarze prezentują piękną pracę nóg, brylują umiejętnościami technicznymi i niekoniecznie wdają się w ciężkie wymiany. Wilfredo przyznał także, zapytany przez wysłannika Interii, że drużynie w sporym stopniu pomogło kilka jednostek treningowym, celowo planowanych przez Grbicia na godziny poranne, aby 9 rano nie okazała się problemem. - Tak, to nam bardzo mocno pomogło. Dzisiaj budziliśmy się o godzinie 5 rano, czyli oczywiście łatwo nie było, ale właśnie dzięki temu głowa już była przygotowana na poranne spotkanie - zaznaczył gwiazdor naszej kadry. Wymieniliśmy jeszcze kilka serdeczności, powtórnie w imieniu wszystkich kibiców siatkówki powiedziałem Wilfredo "sto lat", a on - dla potwierdzenia oryginalnego wątku w naszej rozmowie - zapozował do pięściarskiego zdjęcia, przyjmując pozycję bokserską. Artur Gac, Paryż