Polacy meczem z Egiptem mieli dobrze wejść w turniej, pod żadnym pozorem w kontekście dwóch kolejnych spotkań nie stracić choćby jednego seta. I z wszystkich zadań w pełni się wywiązali. Dobre nastroje niestety zmąciły wydarzenia z trzeciego seta, gdy podczas opadania po wyskoku do bloku nieszczęśliwie, przy niebezpiecznym wejściu nogą jednego z rywali, wylądował na parkiecie Tomasz Fornal. Tomasz Fornal czeka na rezonans magnetyczny. Wiemy, kiedy badanie Naszemu przyjmującemu, który w pierwszej szóstce rozpoczął mecz z rywalem z północno-wschodniej Afryki, lewa noga całkiem "uciekła" w kostce i doszło do sporego wykręcenia. Od razu stało się jasne, że 26-letni krakowianin nie będzie w stanie kontynuować tego spotkania, na jego nodze znalazł się opatrunek, a on sam chował głowę pod ręcznikiem. Później jednak, wraz z zakończeniem meczu, o własnych siłach, z grubym bandażem na lewej kostce, podszedł do kolegów, którzy na parkiecie stanęli w kółeczku i dziękowali sobie za udaną inaugurację. Komentatorzy nie wytrzymali po kontuzji Tomasza Fornala. "To jest granie nieodpowiedzialne" Pierwsze informacje udało nam się uzyskać od siatkarzy, którzy podchodzili do rozmów w tradycyjnej mix-zonie. Jakub Kochanowski był jednym z pierwszych zawodników, który znalazł się w otoczeniu Fornala, dlatego od niego próbowaliśmy uzyskać informacje na temat podkręconej kostki. - Akurat miałem to szczęście, że siedziałem wtedy na ławce, byłem w drugiej linii, więc Tomek praktycznie przyszedł do mnie. Ciężko jest mi bawić się we wróżkę, bo on sam nie do końca jeszcze wie, jak to czuje - ostrożnie przekazał środkowy. Dużą dawką optymizmu podzielił się z kolei Aleksander Śliwka, który rozpoczął spotkanie jako rezerwowy, ale w trzecim secie jeden z liderów kadry Grbicia dobrze wprowadził się na parkiet. - Tomkiem będą się teraz zajmować fizjoterapeuci. Myślę, że dobrym prognostykiem jest to, że zszedł z boiska o własnych siłach i podobnie przyszedł do szatni. Na szczęście w turnieju nie gramy dzień po dniu, między meczami mamy dwa-trzy dni przerwy, więc mając świetny sztab medyczny wręcz jestem pewnym, że na tym turnieju jeszcze nie zdążymy się zorientować, a Tomek już będzie z powrotem - z wielkim przekonaniem odparł przyjmujący. W końcu przyszedł czas na trenera reprezentacji, z którym rozmowę zaczęliśmy właśnie od pytania o stan zdrowia jednego z najlepiej dysponowanych naszych siatkarzy. - Szczerze mówiąc sam nie wiem - w pierwszych słowach zaasekurował się szkoleniowiec. A następnie przekazał kluczową wiadomość, sprowadzającą się do tego, że jutro rano wszyscy będziemy znacznie mądrzejsi. W kontekście swoich selekcyjnych wyborów, które w tej sytuacji wracają niczym bumerang, a mianowicie wybrania do roli rezerwowego atakującego Bartłomieja Bołądzia, zamiast na przykład przyjmującego Bartosza Bednorza, trener bardzo logicznie podszedł do sprawy. - Postąpiłem jak postąpiłem i od tego nie ma odwrotu. Cokolwiek stanie się teraz, ja nie jestem w stanie przewidzieć takich sytuacji. To jest niemożliwe. Dlaczego więc miałbym teraz o tym myśleć? Tylko gdybym miał miesiąc temu "kryształową kulę", w której mógłbym zobaczyć, że ten i ten zawodnik odniesie kontuzję, byłbym w stanie reagować na takie scenariusze. Dlatego czuję spokój. Jak już mówiłem, w okresie dokonywania personalnych wyborów nie spałem przez parę tygodni, ale w tej chwili czuję wewnętrzny spokój - odparł serbski trener Orłów. Artur Gac, Paryż