We wszystkich mistrzowskich imprezach siatkarskich trenerzy kadr mogą powoływać 14 zawodników. Igrzyska olimpijskie rządzą się jednak swoimi prawami i mają odrębne zasady. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) początkowo pozwalał na powoływanie "12", tłumacząc to brakiem miejsca w wiosce olimpijskiej. Przed turniejem w Paryżu jednak się ugiął i postanowił, że trenerzy mogą zgłosić 13. zawodnika, który były tak zwanym dżokerem medycznym. Nie mógłby on mieszkać w wiosce olimpijskiej i mógłby zostać włączony do składu tylko raz w przypadku kontuzji innego zawodnika. W przypadku, jeśli drużyna walczyłaby o medale, to trener miałby wielki zgryz, bo jak to zostawić jednego siatkarza lub siatkarkę bez medalu, a ten mógłby być przyznany tylko w momencie pojawienia się choć raz na boisku. Do tego 13-osobowa kadra wiążę się z utrudnionym treningiem. Imponujące wejście w meczu z Niemcami. Wszystko po tym, jak "padł" na dwie godziny Sebastian Świderski o zmianie zasad przed igrzyskami. "To jest dziwne i nie powinno mieć miejsca" Dopiero na dwa tygodnie przed igrzyskami i kilka dni po terminie zgłaszania składów, MKOl znowu zmodyfikował swoje zasady. Okazuje się, że transferu medycznego można będzie dokonywać wielokrotnie. Gdyby to było jasne od początku, to pewnie część trenerów, wybrałaby innego zawodnika do drużyny. Z jednej strony możliwość korzystania z 13. zawodnika, choć musi to się wiązać z problemem zdrowotnym innego, to udogodnienie, ale z drugiej będzie zmuszało trenerów do kombinowania. Pojawia się też jeszcze kwestia dwóch dużych zmian w składzie przed pierwszym meczem. - To jest pół-dobra zmiana, bo będzie można próbować zmian na każdy mecz. Te próby niestety mogą się okazać trochę niefartowne. Wróćmy do mistrzostw świata w 2010 roku, kiedy to Włosi zorganizowali wówczas turniej i nagle się okazało, że kombinowanie w jego trakcie bardziej się opłaca, niż granie fair. Wydaje mi się, że akurat ta zmiana przed Paryżem idzie w dobrym kierunku, ale nie do końca trafiła do celu. Powinno być przecież wprost zapisane. Na każdy mecz można desygnować 12 z 13 zawodników i temat byłby zamknięty. A tak już teraz można powiedzieć, że będą ekipy, które będą wymieniały zawodników, bo pojawią się problemy gastryczne, czy z bólem głowy. Będzie szukanie problemów i kombinowanie, a to przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Sport jest piękny, bo jest czysty. W każdym meczu szukamy rozwiązań z tych, które mamy, a tymczasem dojdzie do tego kombinowanie - powiedział Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, w rozmowie z Interia Sport w czasie Memoriału Huberta Wagnera w krakowskiej Tauron Arenie. - Taka zmiana, jeżeli już została wprowadzona, to powinna być ogłoszona przed zamknięciem składów. Potem dowiedzieliśmy się, że do wydania pierwszego biuletynu, czyli na dzień przed pierwszym spotkaniem w igrzyskach jeszcze można dokonać dwóch dużych transferów medycznych. To jest rzeczywiście dziwne i nie powinno mieć miejsca w zawodowym sporcie, a tym bardziej przed igrzyskami, które są turniejem czterolecia. Te zasady powinny być proste i zrozumiałe dla kibiców. Jeżeli działacze, którzy żyją tym na co dzień, mają problem z interpretacją przepisów, to co dopiero kibice. Jest wiele zawiłości. Do kolejny kamyczek do ogródka federacji światowej albo MKOl, bo do końca nie wiemy, kto te zmiany wprowadza - dodał. Świderski widzi też jednak pozytywy tej sytuacji. Widać bowiem, że coś drgnęło, jeśli chodzi o powoływanie składów na turnieje olimpijskie w siatkówce. Z Krakowa - Tomasz Kalemba, Interia Sport