Interia: Ferdinando de Giorgi został nowym selekcjonerem polskich siatkarzy. To dobry wybór? Waldemar Wspaniały: - Życie pokaże, czy się sprawdzi. Dopiero za jakiś czas będzie można oceniać jego pracę. Widać po grze ZAKS-y, że jest to fachowiec najwyższej klasy. W przeszłości był też znakomitym zawodnikiem, a ma też już bardzo duże doświadczenie trenerskie, bo prowadził najlepsze kluby na świecie. Wierzę, że okaże się dobrym wyborem. Panu sercu bliska jest ZAKSA Kędzierzyn Koźle, która traci tym samym świetnego fachowca. Trudno będzie go zastąpić? - Na pewno będzie kłopot. Sprawa została jednak załatwiona tak, jak powinna. Do końca maja de Giorgi będzie pracował w Kędzierzynie, a potem poświęci się wyłącznie reprezentacji. ZAKSA będzie miała czas, by znaleźć solidnego następcę Włocha. Już teraz zgłaszają się kandydaci z najwyższej półki. W Kędzierzynie ambicje zawsze są duże, bo dotyczą tylko złota, więc konkretny trener jest potrzebny w osiągnięciu dobrego wyniku. Od 2005 roku selekcjonerem naszej kadry jest trener z zagranicy. Skąd taka tendencja? - W 2005 roku byłem wiceprezesem PZPS i odpowiadałem za pierwszy w historii konkurs na stanowisko selekcjonera. Postawiliśmy na Raula Lozano, który odniósł wielki sukces, bo zdobył wicemistrzostwo świata. Dwa pierwsze lata jego pracy to w ogóle pasmo sukcesów. Kolejne dwa to jednak słabsze wyniki. Kolejni też mieli z tym problem. Nie wiem, z czego to się bierze. Trenerzy z zagranicy nie znają mentalności Polaków. Inna sprawa, że sami zawodnicy, gdy już osiągną sukces, nie pracują tak, jak wcześniej. Właśnie wtedy trzeba pokazać wielką determinację. Może warto więc w końcu postawić na polskiego trenera? - W ostatnim konkursie na selekcjonera kadry wzięło udział 16 trenerów. Żaden polski szkoleniowiec nie wysłał CV. Dlaczego? Być może doszli do wniosku, że przy tak wielkich nazwiskach nie mają szans. A nie jest to do końca prawdą. Najwyższy czas, by uwierzyli we własne możliwości. Nasi trenerzy uważają, że mają małą siłę przebicia, nie potrafią się sprzedać. A przecież warsztatowo wcale nie odbiegamy od najlepszych na świecie. Takie nazwiska jak Andrzej Kowal, Jakub Bednaruk, Jacek Nawrocki, Robert Prygiel czy Piotr Gruszka już niedługo mogą wypłynąć. Muszą tylko uwierzyć w siebie. Mam nadzieję, że następca de Giorgiego będzie Polakiem. Być może asystent de Giorgiego powinien się przyglądać, uczyć, a później przejąć po Włochu reprezentację Polski? - Cieszy fakt, że cały sztab reprezentacji, poza głównym trenerem, będą tworzyć Polacy. To się wcześniej sprawdziło w ZAKS-ie, powinno się sprawdzić w kadrze. Ci ludzie będą mogli się wiele nauczyć, nabrać doświadczenia. Pytanie tylko, czy de Giorgi będzie szukał w całej Polsce, czy sięgnie po sprawdzonych asystentów z Kędzierzyna. - Na razie nie wiemy, na kogo postawi de Giorgi. Może tak być, że sięgnie po kilku ludzi z Kędzierzyna. Wtedy Sebastian Świderski będzie się martwił. To będzie jednak wybór Włocha i pewnie w żadnym klubie nie będą mu robić problemów. Jak może wyglądać polityka personalna de Giorgiego, jeśli chodzi o pierwszy zespół? Spróbuje nakłonić do powrotu np. Mariusza Wlazłego? - Nie wierzę, by nakłaniał Wlazłego do powrotu. Sam Mariusz wiele razy mówił, że nie chce grać w kadrze. Nie sądzę też, by sięgnął po innych. Michał Winiarski od dłuższego czasu ma kłopoty ze zdrowiem. Paweł Zagumny już niedługo będzie miał 40 lat... Z dobrej strony w tym sezonie pokazują się młodzi, jak Maciej Muzaj z Jastrzębskiego Węgla czy Bartłomiej Lemański z Resovii. To na nich warto postawić. Inna sprawa, że nie możemy mówić o "odmładzaniu" kadry, bo statystycznie nasza reprezentacja i tak jest jedną z najmłodszych na świecie. Wciąż dostępny jest Wilfredo Leon. De Giorgi postawi na Kubańczyka i powoła go do kadry? - Nie znam szczegółów, nie wiem, na czym ostatecznie stanęło. Jeśli Leon wciąż chce grać w naszej kadrze, to byłoby to tylko wzmocnienie. Proszę zauważyć, co ostatnio stało się w reprezentacji Włoch. Od lat należeli do czołówki, ale czegoś im brakowało. Doszedł do nich inny Kubańczyk - Osmany Juantorena i sięgnęli po srebro igrzysk olimpijskich. Wiadomo, w tym sporcie liczą się przede wszystkim medale IO. Dlatego też de Giorgi podpisał kontrakt do 2020 roku, czyli kolejnych igrzysk. - Najwyższy czas, by któryś trener przepracował cały cykl olimpijski. Cztery lata to optymalny kontrakt - ani za krótki, ani za długi. Tak pracują najlepsze reprezentacje na świecie jak np. Stany Zjednoczone czy Brazylia. Igrzyska olimpijskie to kluczowa impreza, a cała praca w tym okresie musi być im podporządkowana. Przypomnę, że od 40 lat czekamy na olimpijski medal. Rozmawiał Łukasz Szpyrka