- Siatkarska Liga Narodów to coś nowego. Przyjechaliśmy tu spróbować wygrać, stawić opór rywalom, ale także, by się czegoś nauczyć. Widziałem, że chłopcy byli zdenerwowani, ale to normalne - mówił trener polskiej kadry. - Sborna to bardzo dobry zespół, kompletny. Wrócili Maksym Michajłow i Artem Wołwicz. Nic by nie zmieniło, gdyby w jej składzie nie było Michajłowa, bo obaj rosyjscy skrzydłowi są najwyższej klasy. Dla nas występ w Lille to ogromne doświadczenie. W drugim i trzecim secie zagraliśmy dobrze. Zmieniłem szybko Mateusza Bieńka, ale nie dolega mu nic poważnego. Od dwóch dni czuje on niewielki ból w kolanie. Nie przeszkadza mu to tak bardzo jak w poprzednim miesiącu, więc mamy nadzieję, że będzie w stanie grać. Nie było sensu go dziś długo trzymać na boisku, skoro miałem do dyspozycji zawodnika w stu procentach zdrowego - opisał sytuację kapitana kadry, który w pierwszym secie musiał zejść z parkietu. Artur Szalpuk, przyjmujący reprezentacji Polski, chwalił siatkarzy Sbornej. - Na pewno teraz - w porównaniu z meczem w Krakowie w fazie interkontynentalnej - Rosjanie wyszli w silniejszym zestawieniu. Ciężej się gra z takimi nazwiskami, jakie dzisiaj były po drugiej stronie siatki. Mieliśmy swoje szanse w dzisiejszym meczu, ale ich nie wykorzystaliśmy. Rywale mocno ryzykowali zagrywką i dużo jej psuli. Serwisów z wyskoku bardzo mało we mnie poleciało. Na pewno czasem przytrafiają się błędy i trzeba do nich trochę inaczej podejść mentalnie. Być może czasami obronić i radzić sobie na trudniejszych piłkach. Nie wiem, co się dokładnie stało. Przegraliśmy dość zdecydowanie w pierwszym secie. Drugi i trzeci to była walka na styku - analizował reprezentant Polski. - Na pewno przeanalizujemy ten mecz szybko i będziemy starali się jutro powalczyć z Amerykanami. Nie mogę zdradzić, jak musimy zagrać z nimi, bo jeszcze czytają polskie media i ułatwię im zadanie. Jesteśmy grupą ambitnych sportowców i na pewno chcielibyśmy jutro wygrać. Zawodnicy z USA są faworytem i czysto teoretycznie to my nie mamy nic do stracenia, a oni - z takimi nazwiskami, które mają w drużynie - muszą. Pod względem zmęczenia po fazie interkontynentalnej jest ciężko, ale nie narzekamy. To jest dla nas fajna sprawa, że sportowo awansowaliśmy na Final Six i mamy okazję się tutaj zaprezentować. Szkoda tylko, że dzisiaj się nie udało wygrać. Nie czułem tremy, myślę, że koledzy też. Musimy postawić jutro na silną zagrywkę. Dziś zagrywaliśmy czasami za bardzo zachowawczo, a poza tym popełnialiśmy dużo błędów. Jedna rzecz wynika z drugiej, a druga z trzeciej, więc ogólnie myślę, że możemy grać po prostu lepiej zagrywką - dodał Szalpuk. - Słabo zagrywaliśmy. Oni nie mieli zbyt dużo piłek, które odrzucałyby ich od siatki i to wykorzystali. Byli trochę silniejsi niż w naszym poprzednim spotkaniu, ale byliśmy gotowi na to, co zagrają. Zaskoczyli nas jedną zmianą, która nie miała wielkiego znaczenia, bo ich styl gry się nie zmienił. Spodziewaliśmy się od początku Wiktora Poletajewa na ataku. Czy byliśmy po raz pierwszy w tym sezonie zmęczeni treningami? Ten krótki czas odpoczynku między grą w fazie interkontynentalnej a Final Six dobrze zagospodarowaliśmy. Nie można rozgraniczać, że któryś mecz w Lille trzeba było wygrać albo przegrać. W obydwu trzeba dać z siebie maksa. Dzisiaj nie udało się tego zrobić i nie nawiązaliśmy równej walki, ale jutro jest dzień i obyśmy pokazali dobrą siatkówkę. Jak taktycznie zagrać z Amerykanami dowiemy się wieczorem, a mentalnie trzeba wyjść, pokazać serducho i zobaczyć, co z tego wyjdzie - analizował Jakub Kochanowski, środkowy reprezentacji Polski. - Do przeszłości (Polacy przegrali z Amerykanami w fazie interkontynentalnej 0:3) nie wracamy, to już historia. Gdy przegrywamy bardzo gładko, to częściej nas to motywuje niż deprymuje, więc myślę, że będzie ok - stwierdził Kochanowski. A Grzegorz Łomacz, rozgrywający reprezentacji Polski, na kolejny mecz spojrzał z nadzieją na sukces. - Na pewno Rosjanie przyjechali w mocniejszym składzie, praktycznie w pełnym. Zagrali dużo lepiej niż w Krakowie. Źle weszliśmy w ten mecz i rywale trochę nam uciekli na dwa-trzy punkty i mogli grać troszeczkę luźniej. Zagrywka im wychodziła i dzięki temu budowali przewagę. Nie zaskoczyli nas niczym. Grali praktycznie to, co mieliśmy przygotowane, tylko jakościowo spisywali się bardzo dobrze. Ciężko powiedzieć, jaki jeden element, na pewno bardzo dobrze zagrywali. U nas cały czas zmieniamy tę +szóstkę+ i było widać w tym meczu, że trener szukał optymalnego składu. Szkoda, że się nie udało. W formie fizycznej jesteśmy niezłej, bo wytrzymaliśmy trudy wszystkich podróży. Wiadomo, że to nam dało w kość, ale myślę, że pod tym względem daliśmy radę. Na pewno czwartkowym pojedynek z Amerykanami będzie bardzo ciężki. Na pewno trudniejszy niż dzisiejszy. Nie położymy się jednak na boisku, będziemy walczyć na +maksa+ i zobaczymy, na ile to starczy - zakończył reprezentant Polski.