Turniej w Ottawie to mecze o punkty, ale i pierwszy etap przygotowań do mistrzostw świata, w których "Biało-Czerwoni" będą walczyć o trzeci tytuł z rzędu. Dla serbskiego trenera to też pierwsze chwile w dresie polskiej reprezentacji. Może być z nich zadowolony, bo jego drużyna pewnie pokonała brązowych medalistów ostatnich igrzysk olimpijskich. Grbić zabrał do Kanady skład złożony w połowie z debiutantów. W meczu z Argentyną postawił jednak na tych najbardziej doświadczonych siatkarzy. W pierwszej szóstce znalazł miejsce tylko dla jednego zawodnika bez gier w kadrze - rozgrywającego Jana Firleja. Mimo to “Biało-Czerwoni" wyszli na parkiet w Ottawie jakby nieco onieśmieleni. Maciej Muzaj posłał piłkę w aut, ataku nie skończył Tomasz Fornal. Argentyna prowadziła 3:0. Impas przełamał na środku ten najbardziej doświadczony, czyli Karol Kłos. Niespełna 33-letni zawodnik w Kanadzie pełni funkcję kapitana drużyny. Po jego ataku młodsi zyskali więcej pewności i uspokoili grę. Efekt? Trzypunktowe prowadzenie w czasie przerwy technicznej, która w Lidze Narodów następuje po tym, gdy pierwsza z drużyn zdobędzie 12 punktów. Rywale próbowali grać kombinacyjnie, często korzystali w ataku ze środkowych, ale Polski już nie dogonili. Wygraną 25:21 przypieczętował autowy serwis Matiasa Giraudo. Blok bronią polskich siatkarzy. Grbić jak Antiga Grbić nie miał czasu, by sprawdzić drużynę w sparingach. Zadebiutował od razu w meczu o punkty - podobnie jak przed ośmioma laty Stephane Antiga, który zaczął od meczu eliminacji mistrzostw Europy z Łotwą. Kadra wygrała wówczas 3:0, a w jej składzie był m.in. Kłos. Drugiego seta "Biało-Czerwoni" rozpoczęli od prowadzenia, ale szybko nadziali się na dwa bloki rywali. Tym samym odpowiedział jednak Kłos. Polacy wykorzystywali też strefę bloku mierzącego 173 centymetry rozgrywającego Matiasa Sancheza. Nierówno grał Muzaj, który efektowne ataki przeplatał niezbyt udanymi zbiciami. Partia była wyrównana do samego końca. Obie drużyny dobrze grały w obronie - po polskiej stronie jak w ukropie uwijał się Jakub Popiwczak. Na zagrywkę wszedł na chwilę debiutujący w kadrze Karol Butryn. W końcówce Polakom jeszcze raz pomógł szczelny blok, którym zdobyli dwa ostatnie punkty i wygrali 25:22 - po raz kolejny przy siatce błysnął Kłos. CZYTAJ TEŻ: Włosi zrezygnują z organizacji siatkarskich mistrzostw świata? Polska lepsza od medalistów olimpijskich Argentyńczycy, podobnie jak Polacy, nie zabrali do Kanady najsilniejszej kadry. Trener Marcelo Mendez powołał tylko pięciu brązowych medalistów z Tokio. Sam argentyński szkoleniowiec polskich siatkarzy zna świetnie - przez kilka ostatnich miesięcy pracował w Asseco Resovii. W trzecim secie w końcu lepiej zaczęła funkcjonować polska zagrywka. Siatkarze Grbicia upatrzyli sobie zwłaszcza Manuela Armoę. 19-letni przyjmujący nie poradził sobie z zagrywką Jakuba Kochanowskiego. Mimo to "Biało-Czerwoni" nie potrafili wypracować sobie większej przewagi. Co więcej, na przerwę techniczną zeszli z wynikiem 11:12. Grbić zachęcał zawodników do mocniejszych zagrywek, ale to Nicolas Lazo zdobył punkt serwisem. W końcówce na boisku ponownie pojawił się Butryn, tym razem zmieniając na kilka minut Muzaja. Polska odzyskała prowadzenie dzięki blokowi pary Firlej - Kochanowski, ale i rezerwowy atakujący popisał się kilkoma udanymi zagraniami. Udany występ przypieczętował Firlej - to po jego zagrywce Polska wygrała 25:23. Polscy siatkarze rozegrają w Kanadzie jeszcze trzy spotkania. Kolejnym ich rywalem będą Włosi - spotkanie rozpocznie się o godz. 1.30 czasu polskiego w nocy z czwartku na piątek. Polska - Argentyna 3:0 (25:21, 25:22, 25:23) Polska: Muzaj, Kłos, Kwolek, Firlej, Kochanowski, Fornal - Popiwczak (libero) oraz Butryn Argentyna: Lima, Loser, Lazo, Sanchez, Zerba, Palacios - Danani (libero) oraz Giraudo, Ramos, Armoa CZYTAJ TEŻ: Zaskakująca decyzja polskiego klubu. Rezygnuje z gry w pucharach