Tyle wyniosła pierwsza wypłata Wilfredo Leona, kwota szokuje. "Takie było moje życie"
Realia juniorskiego sportu bywają brutalne. Przekonało się o tym wiele gwiazd, w tym Wilfredo Leon. Siatkarz reprezentacji Polski w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem ujawnił, ile zarabiał w czasach, gdy zaczynał swoją drogę. Kwota nie rzuca na kolana, a wręcz przeciwnie - negatywnie zaskakuje. Zawodnik dodał, że trenował wtedy po 8 godzin dziennie i na dobę jadł zaledwie 1500 kalorii.

We wtorek pojawiła się druga część odcinka podcastu Łukasza Kadziewicza "W cieniu sportu" z Wilfredo Leonem. W pierwszej siatkarz opowiadał chociażby o ofercie gry w reprezentacji Turcji, o czym pisaliśmy więcej pod tym linkiem. Teraz w audycji Przeglądu Sportowego Onet padł między innymi temat trudnych początków w siatkówce.
Przypomnijmy, że od 12. do 17. roku życia grał w Capitalinos Hawana, a od 17. do 20. w Orientales de Santiago.
Nie ukrywam, że miałem trudne czasy. I myślę, że takie trudne czasy stworzyły taką najlepszą wersję mnie. [...] Stres, nerwy, to są, jak się obudzisz, i nie wiesz, co będziesz jeść. I nie wiesz, co masz zrobić, żeby jeść. To jest dopiero stres
Jak opowiedział, był taki moment, w którym intensywność treningów była bardzo duża, a rekompensował ją zjadaniem zaledwie 1500 kalorii na dobę. Przyjmuje się, że dorosła osoba z wysoką aktywnością fizyczną potrzebuje 2600-300 kcal dziennie. A jednak Leon wytrzymał.
Wilfredo Leon wiele wycierpiał, by zostać najlepiej opłacanym siatkarzem świata. "Zarabiałem 8 dolarów"
- Jak trenujesz i twój organizm nie dostaje tyle kalorii, ile jest potrzebne, to też jest źle. A ja akurat też miałem taki okres, kiedy trenowaliśmy bardzo ciężko. Po cztery godziny rano, po cztery godziny po południu i zjadaliśmy 1500 kalorii. To jest mało. [...] Takie było moje życie - zaznaczył.
Jakby tego było mało, mimo dużego rytmu treningowego i meczowego jego zarobki nie były wysokie, a wręcz przeciwnie. Kwota szokuje.
- Zarabiałem osiem dolarów miesięcznie. [...] Myślę, że jak miałem tyle trudności, że jak już dostałem pierwszą (pierwszą z tych większych - red.) wypłatę, to wszystko chciałem kupić. Ale też miałem w głowie, że jeśli wszystko wydam, to wracam znowu do ośmiu dolarów. To trzeba mądrze rozegrać, żeby nie mieć znowu takich problemów - przyznał.
W jego przekonaniu nie uderzyła mu do głowy "woda sodowa". - Czasami spotykam ludzi, którzy mówią mi, że ja nie zachowuję się jak prawdziwy Kubańczyk. [...] Nie wygłupiałem się. Oczywiście zrobiłem swoje rzeczy też i straciłem także, ale nie na takie typowe głupoty. Miałem takie podejście, że po pierwsze chcę mieć to, potem to. I dopóki nie miałem na to, to zbierałem więcej pieniędzy - zakończył.
Determinacja zaprowadziła go do wielkich kontraktów. W Zenicie Kazań (2014-18) został najlepiej opłacanym siatkarzem świata. Z czołówki zestawienia nie wypadł do dziś, w latach 2018-24 wciąż był liderem dzięki umowie w Perugii. Spadł dopiero po przejściu w zeszłym roku do Bogdanki LUK Lublin, numerem jeden jest teraz Earvin Ngapeth.













