Bieniek był bardzo pewnym graczem "Biało-Czerwonych" w sobotnim meczu i zdobył w nim dziewięć punktów. "Wygraliśmy z bardzo trudnym przeciwnikiem bardzo zdecydowanie i jesteśmy już blisko wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej. Przede wszystkim graliśmy znakomicie w bloku i obronie. Przewyższaliśmy naszych rywali w tych elementach znacząco, a bronić lepiej od Francuzów to wielka rzecz" - zaznaczył. Jak dodał, trener Vital Heynen tradycyjnie przygotował ze sztabem przedmeczową taktykę, ale też miał dla podopiecznych inne zalecenia. "Przede wszystkim mówił, byśmy się bawili grą na boisku i bawiliśmy się po prostu" - przyznał z uśmiechem 25-letni zawodnik. W sobotę rozczarował gwiazdor "Trójkolorowych" Earvin N'Gapeth. Charyzmatyczny przyjmujący, który przeważnie zdobywa dla swojej drużyny bardzo dużo punktów, tym razem zakończył spotkanie z ośmioma na koncie. Często miał kłopoty ze skończeniem ataku, słabiej spisywał się też w polu zagrywki. "To zawodnik ze ścisłej światowej czołówki i w każdym momencie może wrócić do dobrej gry. Cieszę się, że go powstrzymaliśmy. Mieliśmy na niego zagrywać, by go osłabić. Ale przede wszystkim graliśmy skutecznie w bloku, a on musiał go omijać, by trafić w boisko" - relacjonował Bieniek. Jak zapewnił, sam nie czuł nerwów przed tym spotkaniem. A brało się to z przekonania, że Polacy stanowią znakomity zespół. "Ale czytamy prasę i dziennikarze pisali, że mamy się czego obawiać, bo Francuzi ograli Słowenię 3:0, a my nie wygraliśmy tak gładko jak powinniśmy z Tunezją. I to są rzeczy, o których ja osobiście nie myślę, ale niektórym mogło to siedzieć w głowie" - zaznaczył. Przyznał też, że ani przez chwilę nie obawiał się o losy sobotniego meczu. "W drugim secie co prawda rywale wygrywali na początku 3:1, ale poza tym cały czas my prowadziliśmy" - zaznaczył. We wcześniejszych meczach nie błyszczał Wilfredo Leon. Kubańczyk z polskim paszportem, który w biało-czerwonych barwach może występować od 24 lipca, w sobotę po słabszym początku później pokazał się już z dobrej strony. "To zawodnik stworzony do wielkich meczów o stawkę. Dziś zagrał kapitalne spotkanie. Gdy atakował na swoim pułapie, to Francuzi nie byli w stanie go zatrzymać. Jeśli chodzi o atak, to jest chyba najlepszy na świecie" - chwalił kolegę z kadry Bieniek. Komplementował on także innego siatkarza, który odegrał ważną rolę w pojedynku z "Trójkolorowymi" - Michała Kubiaka. "Michał nikomu nie musi nic udowadniać. Od kilku lat gra na wysokim poziomie i dziś to tylko potwierdził" - podkreślił. W niedzielę na koniec turnieju w Gdańsku Polacy zmierzą się ze Słoweńcami. Awans na igrzyska wywalczy tylko zwycięzca turnieju kwalifikacyjnego. "Każdy mecz jest inny. Zobaczymy, jak to będzie jutro wyglądać. Z tego, co wiem, potrzebujemy seta, ale będziemy grali o zwycięstwo. Mam nadzieję, że jutro spotkamy się w dobrych humorach" - zakończył Bieniek.