Po dwóch zwycięstwach w dwóch pierwszych meczach turnieju olimpijskiego przyszedł zimny prysznic. W sobotę, na zakończenie fazy grupowej, "Biało-Czerwoni" przegrali 1:3 z Włochami. Niepokoić mogły nie same rozmiary zwycięstwa mistrzów świata, którzy zagrali na fantastycznym poziomie, co różnica, jaka dzieliła ich od polskich siatkarzy. Zwłaszcza w dwóch pierwszych setach Włosi zupełnie zdominowali podopiecznych Nikoli Grbicia. Po spotkaniu trener i sami siatkarze zachowywali spokój, podkreślając klasę rywali. Podobnie było na niedzielnym treningu - ostatnim przed spotkaniem ze Słowenią. Kadra ponownie udała się do hali w Cergy-Pontoise, gdzie Grbić przeprowadza większość zajęć - to obiekt wynajęty dla obu siatkarskich reprezentacji przez Polski Związek Piłki Siatkowej. Zajęcia rozpoczęły się o godz. 13.30. "Wielu tych siatkarzy gra na najwyższym poziomie od ponad 10 lat. Każdego roku rozgrywają ćwierćfinały, półfinały i finały z klubami oraz kadrą. To nie jest tak, że nigdy czegoś takiego nie robili. Wiedzą, jak to przebiega. Teraz od wszystkich nas zależy to, by w najlepszy możliwy sposób przygotować się do gry taktycznie, technicznie, fizycznie, a ponad wszystkim - mentalnie" - mówił selekcjoner po porażce z Włochami. Grbić zawołał wszystkich siatkarzy i przemówił. Kluczowy moment na treningu Polaków Przed rozpoczęciem treningu część siatkarzy rozgrzewała się na boisku. Niektórzy, jak Paweł Zatorski czy Bartłomiej Bołądź, celowali piłką w kosze do koszykówki, które po złożeniu wiszą tuż pod sufitem hali treningowej Polaków. Wilfredo Leon i Aleksander Śliwka wybrali z kolei wprowadzenie do treningu w formie przejażdżki na rowerze stacjonarnym. Właściwą część zajęć rozpoczęła przemowa Grbicia. Selekcjoner zebrał w kółku wszystkich zawodników oraz sztab i przemawiał przez kilka minut. To była jedna z ostatnich takich okazji przed meczem ze Słowenią, choć z pewnością Serb zmotywuje jeszcze siatkarzy w szatni, tuż przed wyjściem na boisko w arenie Paris Sud 1. Kiedy Grbić skończył mówić, w hali wkrótce znów rozbrzmiała muzyka. Niezmiennie towarzyszy bowiem ona pierwszym fragmentom zajęć, to nie zmienia się od początku pobytu kadry w Paryżu. Z głośnika dobiegają głównie przeboje sceny rapowej i hiphopowej, zarówno w wersji polskiej, jak i zagranicznej. W czasie niedzielnego treningu było słychać m.in. słynną piosenkę "Still" Dr Dre i Snoop Dogga. Pierwszy z tej dwójki jest zresztą obecny w Paryżu nie tylko za sprawą swoich hitów - regularnie odwiedza olimpijskie areny. Był już m.in. na trybunach kortu Rolanda Garrosa czy też na zawodach szermierczych. Niedzielny trening polskich siatkarzy nie był zbyt forsowny, bo od meczu ze Słowenią dzieliło go tylko kilkanaście godzin. Trener przygotowania fizycznego polskiej kadry Piotr Pietrzak szczególną pieczę trzymał nad Marcinem Januszem, który w pewnym momencie odłączył się od rozgrzewających się kolegów. To, co najważniejsze, wydarzyło się już za zamkniętymi drzwiami, bo przedstawiciele mediów mogli obejrzeć tylko pierwsze 30 minut treningu. Mecz Polska - Słowenia rozpocznie się w poniedziałek o godz. 9. To już szósty w XXI wieku występ polskich siatkarzy w olimpijskim ćwierćfinale. Wszystkie wcześniejsze próby zakończyły się porażkami. Po raz ostatni "Biało-Czerwoni" zagrali w strefie medalowej igrzysk olimpijskich w 1980 r. w Moskwie, gdzie zajęli czwarte miejsce. Jedyny medal, złoty, zdobyli cztery lata wcześniej w Montrealu. Z Paryża Damian Gołąb