Na ten mecz polska siatkówka czekała 20 lat. W tym czasie "Biało-Czerwoni" pięciokrotnie podchodzili do rywalizacji w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich i ani razu się nie udało. Niemoc udało się przełamać dopiero w poniedziałek w Paryżu, i to w starciu z rywalem, który przez lata napsuł polskim siatkarzom sporo krwi. Ale tym razem w ćwierćfinale "Biało-Czerwoni" od początku naskoczyli na rywala. Mówił o tym po spotkaniu przyjmujący kadry Aleksander Śliwka. - Od początku pokazaliśmy dużą agresję, wielką chęć zwycięstwa. Chcieliśmy pokazać przeciwnikom, że jesteśmy mega skupieni, agresywni we wszystkich elementach. Nie tylko w ataku i zagrywce, ale także w obronie. Podbijaliśmy wiele piłek, system blok - obrona wyglądał naprawdę świetnie - zachwala grę drużyny mistrz świata i Europy. Kapitalny występ polskich siatkarzy. Napisali historię, zagrają o medale Polscy siatkarze uporali się z oczekiwaniami i stresem. Znamienne słowa gwiazdy kadry Sam Śliwka poczynania kolegów oglądał z boku. Tym razem dobrze radzili sobie zarówno Wilfredo Leon, jak i Tomasz Fornal, dlatego trener Nikola Grbić dokonywał niewielu zmian w przyjęciu. Na krótkie wejścia na tę pozycję mógł liczyć tylko Kamil Semeniuk. Na ławce posiedział za to trochę Toncek Stern. Najlepiej punktujący zawodnik igrzysk olimpijskich tym razem nie był w stanie zagrać na swoim poziomie, w czym wielka zasługa polskich siatkarzy. - Udało nam się troszkę ograniczyć Toncka Sterna, czyli główną armatę Słoweńców. Ale to jest nacja, zespół, który nigdy się nie poddaje. Wiedzieliśmy, że do samego końca musimy utrzymać maksymalną koncentrację, aby ten mecz nam nie uciekł. Wielkie gratulacje, wielka chwała dla chłopaków. To był nasz najlepszy mecz na tym turnieju - nie ma wątpliwości Śliwka. Polscy siatkarze po meczu wpadli w szał radości, ale nie trwał on przesadnie długo. Szybko zebrał ich Grbić, który - jak wynika z relacji Pawła Zatorskiego, libero kadry - od razu przypomniał im, że to dopiero początek ich pracy w Paryżu. Po meczu mówił o tym również Śliwka. Przyjmujący reprezentacji Polski przyznał jednak, że z ćwierćfinałem wiązało się sporo stresu. Zaznaczył przy tym, że swój udział w budowaniu oczekiwań mają również dziennikarze. - Radość i wzruszenie są wielkie, bo ten mecz znaczy dla nas bardzo wiele. Wszyscy wiemy, z czym się wiązał, z jakim stresem, z jakimi oczekiwaniami. Myślę, że bardzo dobrze wiecie, bo również dokładacie do tego cegiełkę. I dlatego w oczach chłopaków było wzruszenie, było widać, ile to dla nas znaczyło. Ale jesteśmy bardzo ambitnymi ludźmi, znającymi swoją wartość, i jesteśmy świadomi, że to jeszcze nie koniec - przekonuje Śliwka.