Ćwierćfinałowa konfrontacja mistrzów świata z Iranem była pełna wzlotów i upadków. Gra po obu stronach siatki falowała, żadna z drużyn nie była w stanie przejąć pełnej kontroli nad wydarzeniami na boisku. Czwarty set przebiegał jednak pod dyktando Irańczyków, którzy zmietli Polaków z parkietu, wygrywając 25:16. Grbić w trakcie tej partii wymienił niemal cały podstawowy skład. Ostatnim, który opuścił boisko, był Semeniuk. Schodził z parkietu bez punktu w tym secie, z zaledwie dwoma atakami, w dodatku podbitymi przez rywali. Po kilku minutach na boisku można było oglądać zupełnie innego Semeniuka. Wygrał akcję otwierającą tie-breaka, a potem trzy razy zatrzymał rywali blokiem, choć wcześniej nie zdobył tym elementem żadnego punktu. Prowadzenie 4:0 napędziło polską drużynę do kapitalnej gry. Semeniuk do bloków dołożył skuteczne ataki - sam zdobył aż siedem z 15 punktów potrzebnych do zwycięstwa w tie-breaku. CZYTAJ TEŻ: Polska siatkówka czeka na to 10 lat. Grbić przebije Heynena? Kurek chwali Semeniuka, ale... "on też nie był bez grzechu" Świetną postawę skrzydłowego docenili koledzy z boiska. - “Semen" zdecydowanie pociągnął naszą grę w ataku - podkreślił przed kamerą Polsatu Sport Bartosz Kurek, wymieniając przyjmującego wśród najlepszych zawodników spotkania. Semeniuk w czwartek jeszcze raz potwierdził, że może być centralną postacią drużyny budowanej przez Grbicia. Kilka imponujących występów zanotował już w fazie zasadniczej Ligi Narodów, ale tamtym meczom nie towarzyszyła tak duża stawka. Tym razem przegrany zespół żegnał się z turniejem. Ewentualna porażka ciągnęłaby się za polską kadrą aż do mistrzostw świata. 26-letni siatkarz zapewnił więc sobie i kolegom sporo spokoju. - On też nie był bez grzechu. Byliśmy zespołem z problemami - tak Semeniuka w studiu Polsatu Sport ocenił jednak Ireneusz Mazur, były selekcjoner polskiej kadry. Polacy w półfinale Ligi Narodów - obejrzyj skróty meczów! Rzeczywiście, mimo 18 punktów - to najlepszy wynik w drużynie - skuteczność ataków na poziomie 48 procent nie zostanie uznana za rewelacyjny wynik. Warto jednak dodać do tego, że to Semeniuk przyjmował najlepiej z trójki podstawowych zawodników odpowiedzialnych za ten element. Paweł Zatorski i Aleksander Śliwka wypadli w przyjęciu zdecydowanie gorzej. Semeniuk radzi sobie z presją. Grbić o niego dba Przede wszystkim jednak Semeniuk nie zawiódł w kluczowym momencie. A przecież w reprezentacji dopiero oswaja się z rolą podstawowego zawodnika. W poprzednim sezonie pojechał co prawda z kadrą Vitala Heynena na igrzyska olimpijskie do Tokio, ale zaliczył tam jedynie epizody. Teraz w reprezentacji zdecydowanie jest przyjmującym numer jeden. U Grbicia dostaje duży kredyt zaufania i idealne warunki do prezentowania najwyższego poziomu. To właśnie pod wodzą Serba rozkwitł w Grupie Azoty ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, wygrywając przed rokiem Ligę Mistrzów. W tym sezonie powtórzył to osiągnięcie, zostając w dodatku MVP finału z Itasem Trentino. W kadrze piłki dogrywa mu Marcin Janusz, z którym przez rok grał i trenował w klubie. W przyszłym sezonie Semeniuk zagra w Sir Safety Conad Perugia, bo Włosi zapragnęli mieć u siebie siatkarski diament. Wcześniej przyjmujący pomoże jednak “Biało-Czerwonym". Kolejna okazja już w sobotnim półfinale przeciwko Amerykanom. - Super, że udało nam się wytrzymać spotkanie z Iranem psychicznie i zagraliśmy do samego końca - zwycięsko. Amerykanie to ciężki rywal. Udało nam się z nimi wygrać w Sofii, ale tutaj do reprezentacji Stanów Zjednoczonych dołączył ich podstawowy rozgrywający. Zrobimy wszystko, by znaleźć się w finale - zapewnił Semeniuk przed kamerą Polsatu Sport. CZYTAJ TEŻ: Obrońcy tytułu za burtą Ligi Narodów. Czekają na Polaków