Reprezentacja Polski siatkarzy do obecnego sezon podchodziła z jednym jasnym celem. Tym było wywalczenie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Paryżu przy pierwszej możliwej okazji, a więc w trakcie turnieju kwalifikacyjnego w Chinach. "Problem" był jednak taki, że światowe władze siatkówki, tę najważniejszą dla wszystkich (z wyjątkiem Francji) reprezentacji ustawiły na samym końcu sezonu. Koszmar Polski walczy o igrzyska. Tu się może jeszcze wiele wydarzyć Wcześniej każdy z zespołów miał na swojej drodze inne duże wyzwania. Najpierw wszystkie najlepsze drużyny na świecie walczyły w ramach Ligi Narodów, która niewątpliwie, była najmniej ważna ze wszystkich imprez. Dla reprezentacji Polski akurat ten turniej był wyjątkowo istotny, gdyż finały tegorocznej Ligi Narodów rozgrywane były przed polskimi fanami w Gdańsku. W tych zawodach udało się osiągnąć niepodważalny sukces. Reprezentacja Polski sięgnęła bowiem po złote medale, co udało jej się pierwszy raz w historii. Zespół prowadzony przez Nikolę Grbicia rozpędzał się z meczu na mecz, żeby w finale zdemolować rywala. To był popis naszej kadry, a jednym z liderów drużyny w końcu był Wilfredo Leon, który doskonale wywiązywał się ze swojej ofensywnej roli. Wilfredo Leon liderem reprezentacji Polski. Najlepszy siatkarz na świecie Nie inaczej było także w przypadku mistrzostw Europy. Przyjmujący reprezentacji Polski był odpowiednio prowadzony przez Nikolę Grbicia, tak aby w swojej absolutnie najwyższej dyspozycji być na finał turnieju. W dużej mierze to dzięki Leonowi i jego skuteczności w zagrywce oraz ataku Polska przełamała klątwę mistrzostw Europy i pierwszy raz od 2009 sięgnęła także po ten tytuł. Najbardziej Wartościowym Zawodnikiem (MVP) tego turnieju został wybrany właśnie Wilfredo Leon, który kolejny raz pokazał, że jest najlepszym i najbardziej decydującym siatkarzem na świecie. Właśnie po zdobyciu tego prestiżowego wyróżnienia Leon wspólnie z kolegami pojechali do Chin, aby tam zapewnić sobie kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Grupa nie wyglądała tak, jakby siatkarze mieli się dodatkowo motywować, a mimo tego udało się wygrać turniej bez straty seta. Leon na początku był oszczędzany z powodu problemów z kolanem, ale ostatecznie znów dał reprezentacji bardzo dużo i pokazał, że to on jest jej absolutnie największą gwiazdą i najważniejszym obecnie argumentem ofensywnym, szczególnie na wysokiej piłce. Reprezentant Polski pod wrażeniem współpracy z trenerem. "Jest mentorem" Te wszystkie osiągnięcia znajdują odzwierciedlenie w statystykach. Wilfredo Leon miniony sezon reprezentacyjny zakończył, jako najlepiej punktujący siatkarz naszej kadry oraz ten, który miał na swoim punkcie najwięcej asów, a trzeba powiedzieć, że wcale nie grał najwięcej. W tej pierwszej statystyce Leon uzbierał dokładnie 280 punktów w rozegranych 23 spotkaniach. Średnio na mecz zdobywał więc ponad 12 punktów, co samo w sobie jest już naprawdę wynikiem bardzo dobrym. Drugi w tej klasyfikacji był Łukasz Kaczmarek z 273 zdobytymi punktami. W kwestii zaserwowanych asów Leon zakończył sezon z liczbą dokładnie 34 takich zagrywek, które dały bezpośrednie punkty, co daje średnią ponad jednego asa na mecz. Trzeba przecież pamiętać też o tym, jak wiele punktów zdobywaliśmy po kontrach, przy dobrych zagrywkach Leona. W tym elemencie jest absolutnie bezcenny. Jako kibice reprezentacji Polski musimy mieć tylko nadzieję, że Leon przez sezon klubowy przejdzie bez poważnych kłopotów zdrowotnych i będzie gotowy do tego, aby w w 2024 roku w koszulce reprezentacji Polski w bardzo znaczący sposób pomóc w przełamaniu "klątwy igrzysk olimpijskich". To będzie oznaczało, że Wilfredo Leon i koledzy z kadry w końcu zawieszą na szyjach medale z igrzysk, a nie ma wątpliwości, że wszyscy będą liczyć na złoto, o czym Leon niejednokrotnie sam mówił. Srebrne medale go nie interesują. Oby ta mentalność pozwoliła siatkarzom Nikoli Grbicia wygrać upragnione złoto igrzysk olimpijskich.