Trener Nikola Grbić na mecz ze Słowenią desygnował niemal ten sam skład, który zaczynał spotkanie z Niemcami. Tak naprawdę była tylko jedna korekta. Na pozycji libero zobaczyliśmy Pawła Zatorskiego zamiast Jakuba Popiwczaka. Pierwszy set był mocno szarpany. Raz kilka punktów przewagi zyskiwała jedna drużyna, a raz druga. Początek należał do Słoweńców, którzy objęli prowadzenie 4:1. Polacy jednak włączyli dobrą grę blokiem. Do tego próbowali akcji z szóstej strefy, które wychodziły. Tym razem Biało-Czerwoni włączyli już od początku meczu mocną zagrywkę, celując głównie w libero Jani Kovacicia. Asa zapisał Norbert Huber, dając nam przewagę 11:9. Niemiecki siatkarz nagle wypalił po bolesnej porażce z Polakami. Powiedział to otwarcie Wpadka w drugim secie. Na własne życzenie. To była najdłuższa partia Memoriału Wtedy jednak Polacy stanęli, ale to była też zasługa dobrej zagrywki Słoweńców. Nagle zrobiło się 12:15. Na szczęście to był chwilowy marazm i końcówka seta należała już do naszych mistrzów Europy. Bardzo dobrą partię rozegrał Aleksander Śliwka, który zdobył w niej pięć punktów dla naszej ekipy, a do tego dobrze radził sobie w przyjęciu. Widać było, że bardzo pomógł mu występ w trudnym meczu z Niemcami. W przeciwieństwie do tego spotkania Marcin Janusz zdecydowanie częściej wykorzystywał środek, ale to była też zasługa znacznie lepszego przyjęcia Polaków. W ogóle dystrybucja w ataku była zdecydowanie lepsza u tego zawodnika. Przede wszystkim jednak działała zagrywka w polskiej drużynie. Biało-Czerwoni wygrali pewnie tego seta, choć atakujący Bartosz Kurek skończył tylko trzy z dziewięciu piłek (33 procent skuteczności). Drugi set od początku i przez znaczną jego większość był pod kontrolą Polaków. Nasi siatkarze mieli dwa-trzy punkty przewagi, a w szczytowym okresie nawet cztery. Od momentu, kiedy na tablicy wyników pojawiło się 11:7 Biało-Czerwoni wyraźnie spuścili z tonu. Słoweńcy systematycznie zaczęli odrabiać straty i w końcu wyszli na prowadzenie w tym secie 18:17. Niestety Polacy nie byli w stanie już złapać swojego rytmu, bo szwankowało przyjęcie i po grze na przewagi przegrali tego seta 26:28, choć sami mieli dwie piłki setowe. To była najdłuższa partia tego turnieju. Biało-Czerwoni nadal grali tylko jednym skrzydłem, bo w ataku słabą skuteczność miał Kurek. Nasz kapitan skończył tym razem cztery z 12 piłek. Tym razem żadnej nie skończył Śliwka. Mało było też grania środkiem. Kolejna odsłona meczu już zdecydowanie należała do Polaków. Mocna zagrywka i skuteczny blok w połączeniu z wieloma błędami Słoweńców zrobiły swoje. Biało-Czerwoni w tym secie prowadzili nawet 13 punktami (20:7). Takiej przewagi nie było w żadnym z poprzednich. Tego nie można już było roztrwonić. Tym bardziej że rywale wyglądali już na zrezygnowanych. Nasi siatkarze ogromną przewagę wypracowali w momencie, kiedy na zagrywce pojawił się Janusz. W jednym ustawieniu zdobyliśmy wówczas pięć punktów, z czego trzy po asach naszego rozgrywającego. W sumie z zagrywki zdobyliśmy aż siedem punktów. Trzeciego seta Polacy wygrali gładko, ale w końcówce tamtej partii dali złapać nieco wiatru w żagle rywalom. To spowodowało, że kolejna partia nie toczyła się już pod dyktando zawodników Grbicia. Ciągle dobrze funkcjonowała u nas zagrywka i trzymaliśmy rywali na niewielki dystans, to jednak w końcówce zrobiło się nieco nerwowo. Słoweńcy mieli nawet piłkę setową. Ostatecznie to Polacy wygrali seta, mecz i cały turniej. Zaraz po ostatnim gwizdku jeszcze się zakotłowało, bo Słoweńcy ruszyli do sędziego. Mieliśmy zatem małą awanturę. Memoriał Huberta Wagnera znowu dla Polaków Memoriał rozgrywany jest od 2003 roku z przerwą w 2020 roku, kiedy nie odbył się z powodu pandemii COVID-19. Od 2016 r. jego gospodarzem jest krakowska Tauron Arena. Jego celem jest uhonorowanie pamięci najwybitniejszego polskiego trenera siatkówki - Huberta Jerzego Wagnera, który doprowadził reprezentację Biało-Czerwonych do mistrzostwa świata w 1974 roku i złotego medalu olimpijskiego w 1976 roku. Dla Polaków to był 11. triumf w tej imprezie. Poprzednio wygrywali w latach: 2006, 2008-2009, 2012-2013, 2015, 2017-2018, 2021-2022. Zanim Polacy udadzą się na IO do Francji, to zagrają jeszcze w dniach 20-21 lipca w turnieju towarzyskim w Ergo Arenie, w którym wystąpią: Japonia, USA i Serbia. Polska - Słowenia 3:1 (25:20, 26:28, 25:14, 26:24) Polska: Marcin Janusz, Bartosz Kurek, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Norbert Huber, Paweł Zatorski (libero) oraz Tomasz Fornal, Bartłomiej Bołądź, Grzegorz Łomacz. Słowenia: Gregor Ropret, Toncek Stern, Alen Pajenk, Jan Kozamernik, Tine Urnaut, Klemen Cebulj, Jani Kovacić (libero) oraz Nik Mujanović, Rok Mozić, Saso Stalekar. Przebieg meczu:I set: 4:5, 10:9, 12:15, 20:17, 25:20.II set: 5:2, 10:6, 15:14, 19:20, 25:24, 26:28.III set: 5:2, 10:5, 15:7, 20:7, 25:14.IV set: 5:2, 10:7, 15:12, 20:18, 25:24, 26:24. Widzów: 13 900. Z Krakowa - Tomasz Kalemba, Interia Sport