W trakcie turnieju w Paryżu to właśnie decyzje w sprawie kiwek i piłek rzuconych najczęściej sprawiają, że wokół arbitra zbiera się wianuszek rozjuszonych siatkarzy lub domagających się gwizdka trenerów. Podobnie jak przed trzema laty w Tokio, na igrzyskach arbitrzy podchodzą bowiem do takich zagrań bardziej restrykcyjnie niż na co dzień. Problem w tym, że nie każdy z nich przez cały mecz trzyma się konsekwentnie swojej linii. Przykłady takich decyzji zdarzały się i w meczach Polaków, i Francuzów. Kiedy "Biało-Czerwoni" grali z Włochami, sędzia dopatrzył się błędu przy kiwce Alessandro Michieletto, która wyglądała na wzorcową. Włosi jednak i tak wygrali mecz 3:1. Więcej kontrowersji wzbudziła decyzja Juraja Mokrego z ćwierćfinału Niemcy - Francja, kiedy jego decyzja w sprawie kiwki wywołała awanturę - Francuzi dzięki niej zdobyli punkt na wagę wygranej w czwartym secie. A potem zwyciężyli w tie-breaku, w którym Mokry pokazał z kolei Tobiasowi Krickowi z Niemiec wątpliwą czerwoną kartkę. Nic dziwnego, że po spotkaniu w język nie gryzł się Michał Winiarski, trener Niemców. "Najpierw wprowadzono przepis, że nie można pchać piłki zza głowy, po czym pięć albo sześć podobnych sytuacji po stronie rywala nie jest uznawanych za błąd, a w naszym przypadku decyzja jest już inna. To jasne, że zawsze przegranie tie-breaka 13:15 boli. Do tego straciliśmy punkt po czerwonej kartce dla Tobiasa Kricka, gdzie absolutnie na to nie zasługiwał" - komentował polski szkoleniowiec, cytowany przez "Przegląd Sportowy Onet". Kuriozalna przerwa w meczu o finał. Polski sędzia musiał się tłumaczyć z nieswojej winy Sędziowie nadal potrafią zaskoczyć. Aleksander Śliwka celnie o kiwkach w Paryżu Polscy siatkarze z kiwkami na turnieju w Paryżu jak dotąd radzą sobie dobrze. Jak podkreśla w rozmowie z Interią Aleksander Śliwka, uważany za specjalistę od tego typu zagrań, po prostu starają się stosować do wytycznych, jakie otrzymali przed imprezą w Paryżu. W 2021 r. w czasie igrzysk w Tokio również zmieniono kryteria oceny kiwek przed samym turniejem. Wówczas prowadzeni przez Vitala Heynena "Biało-Czerwoni" mieli większe problemy z przystosowaniem się do tego zagrania. "Mniej więcej wiem, na ile mogę sobie pozwolić, gdzie jest granica. Myślę, że na igrzyskach w Tokio było delikatne zaskoczenie, bo cały sezon były puszczane zagrania, które dzisiaj są nie do pomyślenia. I na turnieju olimpijskim parę razy zostały odgwizdane. Tutaj wiedzieliśmy mniej więcej, na co się szykujemy. Chociaż na przykład ja również byłem zaskoczony tym, że kiwka Michieletto z szybkiej piłki na lewym skrzydle była odgwizdana. Natomiast czasem sędziowie narzucają wyższy poziom tych nieczystych zagrań i trzeba się po prostu do niego dostosować" - podsumowuje Śliwka. Trener Nikola Grbić często mówi, że na najwyższym poziomie o wyniku może zdecydować jedna, dwie akcje. Oby w finale nie były nimi kontrowersyjne decyzje sędziów dotyczące piłek rzuconych. Zwłaszcza że we francuskiej drużynie specjalistów od kiwek nie brakuje, by wymienić tylko Trevora Clevenota czy Earvina Ngapetha. Finał igrzysk już w sobotę o godz. 13. Z Paryża Damian Gołąb