Debiut w kubańskiej kadrze zanotował w wieku 14 lat. Jako 17-latek został jej kapitanem i wywalczył wicemistrzostwo świata. Dwa lata później wyjechał do Europy i na dobre zamknął sobie drzwi do kolejnych występów w reprezentacji. Dziś Leon ma rozpocząć przygodę z w biało-czerwonej koszulce. Jego gra w reprezentacji Polski wywołuje mnóstwo emocji. Przyjmujący, który za kilka dni skończy 26 lat, jest uznawany za jednego z najlepszych siatkarzy świata. W ostatnich latach cztery razy wygrał siatkarską Ligę Mistrzów, zdobył mistrzostwo Rosji i Puchar Włoch. Obok takiego zawodnika chyba żaden trener nie przeszedłby obojętnie. Nie będzie zbawcą Pewnie jeszcze kilka lat temu nikt nie miałby wątpliwości, że Leon pociągnie Polską siatkówkę w górę. Tyle że dziś trafia do drużyny, która dwa razy z rzędu zdobyła mistrzostwo świata. W dodatku dysponuje świetnym zapleczem - niedawno, w rezerwowym składzie, wywalczyła brązowy medal w turnieju finałowym Ligi Narodów. Czy takiemu zespołowi potrzeba wzmocnień? Wątpliwości rozwiewają sami siatkarze. Leon już w ubiegłym roku trenował z kadrą w Spale, tego lata przygotowywał się z nią w czasie zgrupowania w Zakopanem. Koledzy jak jeden mąż zapewniają, że dobrze wkomponował się w grupę mistrzów świata. - Już rok temu przyjechał na kilka dni treningów, co ułatwiło mu wejście w drużynę. Nie ma żadnej bariery, wstydzenia się czy zamykania w sobie. Jesteśmy normalnymi, pozytywnymi ludźmi i myślę, że on to czuje. Nikt nie robi z niego zbawcy naszej reprezentacji, mam nadzieję, że on też nie czuje, że musi nam coś udowadniać. Po prostu ma być jednym z nas. Staramy się, by każdy czuł się w reprezentacji tak samo: czy to Leon, czy Michał Kubiak - przekonuje Fabian Drzyzga, rozgrywający kadry. Miłość do siatkówki i żony Leonowi adaptację w drużynie ułatwia nauka języka polskiego - stara się nim posługiwać nie tylko w rozmowach z kolegami z drużyny, ale też dziennikarzami. O szlifowanie języka dba Małgorzata Gronkowska, żona siatkarza. Polska kadra nowego przyjmującego w dużej mierze zawdzięcza zresztą właśnie jej. Leon poznał ją w 2011 r. Już rok później, mimo wywalczeniu z Kubą brązowego medalu Ligi Światowej, zdecydował się na wyjazd z kraju. Turniej okupił kontuzją, formę odzyskiwał na Podkarpaciu - trenował z młodzieżową drużyną Asseco Resovii Rzeszów. Z Polską związał się na tyle mocno, że szybko zaczął starać się o polskie obywatelstwo. Otrzymał je w lipcu 2015 r. i niemal od razu ruszyła procedura, która miała pozwolić mu na reprezentowanie nowej ojczyzny na siatkarskich parkietach. Do tego trzeba było jednak zgody kubańskiej federacji. Przypadek Leona nie jest odosobniony - kubańska kadra często jest osłabiana przez "ucieczki" czołowych zawodników. O sile reprezentacji Brazylii stanowi dziś Joandry Leal, Włochy reprezentuje Osmany Juantorena. Obaj, podobnie jak Leon, urodzili się na Kubie. Może dlatego przyszły reprezentant Polski na odpowiednie pismo z macierzystej federacji czekał dwa lata. 24 lipca 2017 r. przyparta do muru kubańska federacja wydała odpowiedni dokument i rozpoczęła się dwuletnia karencja zawodnika. W środę Leon mógł wreszcie odtrąbić pełen sukces. "W końcu jest 24 lipca - dzień, na który czekałem. Mam nadzieję, że za równy rok będę walczył razem z Polską na moich pierwszych, wymarzonych Igrzyskach Olimpijskich" - napisał na oficjalnym profilu na Facebooku. Wzmocnienie na kwalifikacje Leon ma odegrać ważną rolę już w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, który 9 sierpnia rozpocznie się w Gdańsku. W sobotę i niedzielę wystąpi w towarzyskich meczach polskiej kadry z Holandią w Opolu - to jedne z ostatnich sprawdzianów "Biało-Czerwonych" przed wyjazdem do Gdańska. Za tydzień może zaprezentować się też kibicom w czasie Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie. - Dla osób, które nie chcą mnie w reprezentacji Polski, mam apel. Jeśli nie podoba im się, że reprezentuję wasz kraj, to wyłączcie telewizory, nie czytajcie gazet - mówi Leon w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Bądźcie konsekwentni w swoich opiniach przy porażkach i zwycięstwach. Od początku do końca. Damian Gołąb