PAP: Zazwyczaj siatkarze nie mają zbyt dużo czasu na odpoczynek przed rozpoczęciem sezonu reprezentacyjnego. Teraz z uwagi na długą przerwę związaną z pandemią chyba wszyscy już odliczają dni do rozpoczęcia zgrupowania w Spale? Fabian Drzyzga: - Na pewno nie możemy się doczekać treningów, bo trochę tego wolnego już mamy. Dla mnie osobiście to bardzo fajny okres, bo mogę dużo czasu spędzić z rodziną, czego w ostatnich latach mi brakowało. Korzystam więc z tej możliwości pełnymi garściami. Pod względem sportowym jednak fajnie będzie przyjechać do Spały i poruszać się trochę. Trener Vital Heynen miał w ubiegłym tygodniu rozmawiać z wszystkimi kadrowiczami na temat tego, jak widzą te treningi. Jaka była pana wizja? - Ja rozmawiałem z trenerem dużo wcześniej, kiedy wszystko było jeszcze w zawieszeniu i nie były znane szczegóły. Było to więc bardziej jak pogawędka dwóch dobrych znajomych. Vital pytał nas o to, co kto może na ten moment robić. Wiemy, że sytuacja jest obecnie taka, a nie inna, wszystko jest zamknięte. Nie ma możliwości pójścia na siłownię, nie ma kontaktu z piłką. Trzeba do tego podejść bardzo zdroworozsądkowo. Żeby np. po trzech pierwszych dniach treningów nie było pięciu kontuzji i to poważnych. Bo po takiej długiej przerwie dużo łatwiej nabawić się urazu niż w ciągu sezonu. Mam więc nadzieję, że to wszystko będzie zrobione z głową, bo nasze ciała nie są w tym momencie w stu procentach przygotowane do jakiegokolwiek wysiłku. Latem "Biało-Czerwonych" nie czeka żadna rywalizacja o stawkę. Czy może pojawić się w związku z tym problem z motywacją? - Niestety, nie ma żadnego turnieju przed nami w tym sezonie reprezentacyjnym. Te treningi będą więc same w sobie bez celu, ale my patrzymy na nie już w perspektywie przyszłego roku i igrzysk. Celem będzie więc, by ta drużyna jeszcze lepiej funkcjonowała, by atmosfera była jeszcze lepsza, a to bardzo istotne. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy przyjadę z taką normalną motywacją do pracy. Polski Związek Piłki Siatkowej stara się o zorganizowanie sparingów. Panu zależy na tym, by sprawdzić się latem w warunkach meczowych, czy wolałby tego uniknąć jako ewentualnego dodatkowego ryzyka? - Jeśli takie mecze zostaną zorganizowane bezpiecznie dla nas i w miarę profesjonalnie, a na świecie będzie już w miarę normalnie, to myślę, że można zagrać. Tylko pytanie: Z kim i gdzie? I na pewno nie od razu. Czyli nie np. po dwóch tygodniach tylko prędzej po miesiącu. Trzeba ograniczyć bowiem ryzyko kontuzji i to jest obecnie najważniejsze. Każdy uraz byłby bowiem teraz bardzo bolesny. Nie ma żadnego celu reprezentacyjnego w tym roku, wszyscy więc będą myśleć o klubach. Chcemy trenować i się jak najlepiej przygotować w gronie kadrowiczów, ale na pewno rozgrywanie meczów nie będzie priorytetem. Niektórzy siatkarze nie wiedzą jeszcze, w jakim klubie będą występować w przyszłym sezonie. Z uwagi na pandemię jest to chyba jeszcze bardziej stresująca sytuacja? - Tak, ja podpisałem już kontrakt na nowy sezon i jestem dzięki temu dużo spokojniejszy. Rano wstaję i mam - że tak powiem - jeden problem z głowy mniej. Dla zawodników takie czekanie na wyjaśnienie sportowej przyszłości to nerwowy czas i okres niepewności. Normalnie o tej porze roku przebiega to spokojniej, ale z uwagi na pandemię jest to bardziej stresujące. Zdecydował się pan na powrót do PlusLigi, choć miał m.in. ofertę z Serie A. Włoskie rozgrywki jednak bardzo ucierpiały pod kątem finansowym w związku z obecnym kryzysem. Żałuje pan, że nie trafił do będącej od lat wymarzonym kierunkiem wielu siatkarzy Italii? - Ogólnie rynek transferowy wygląda obecnie inaczej niż zwykle. Kryzys związany z pandemią dotknął wszystkich. Może jeszcze kiedyś zagram we Włoszech, może nie. Nie jest to mój priorytet. Chciałbym za to kiedyś występować w Brazylii i Japonii. W przypadku pierwszego kraju może jeszcze mi się uda, ale co do drugiego, to musiałbym raczej zmienić pozycję. Chyba, że dopuszczą tam do gry większą liczbę zawodników zagranicznych. Czy z uwagi na obecny kryzys siatkarze w większym stopniu niż w wcześniej zwracają uwagę na wysokość zarobków i stabilizację finansową? - Każdy ma swoje priorytety i nie wnikam, czym inni się kierują, wybierając klub. W moim przypadku po trzech latach gry za granicą pojawiła się szansa powrotu do kraju, dwuletniego kontraktu, powrotu do normalności życiowej dla rodziny. W Resovii przedstawiono mi bardzo fajny program. Te argumenty mnie skłoniły do podpisania umowy, a nie raczej zaproponowane pieniądze.