Bez dwóch zdań w oczy rzucały się niesamowite przestoje, jakie dopadały naszą kadrę. O tym jednak pisaliśmy osobno i wszyscy nasi rozmówcy zgadzali się z tym, że w czasie igrzysk za coś takiego będzie można słono zapłacić. Mocno w tym turnieju falowała gra rozgrywającego Marcina Janusza. On jest zdecydowanym numerem jeden u trenera Nikoli Grbicia na tej pozycji. To daje mu też większą pewność, bo nie musi rywalizować z kolegą z kadry. Mistrz olimpijski skomentował wybór Nikoli Grbicia. Jedna decyzja budzi wątpliwości Ważna rozmowa Nikoli Grbicia z Marcinem Januszem Numerem dwa na tej pozycji jest Grzegorz Łomacz. Doświadczony zawodnik wyciągnął naszą drużynę za uszy z beznadziejnej sytuacji w meczu z Niemcami. Zaczął rozgrywać zupełnie inaczej niż Janusz i rywale od razu mieli problemy. Pokazał, że można na niego liczyć, choć już w meczu ze Słowenią, gdy wszedł na boisko, to zaczęły się problemy. Tej kadrze na igrzyska potrzeba Janusza, który będzie dogrywał idealnie, ale też starał się rozrzucać piłki nie tylko na lewą i prawą stronę. - Moja forma faluje. Jeden dzień gram nieźle, a drugiego nieco gorzej. Jestem jednak spokojny i nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków po tym turnieju - przyznał nasz rozgrywający. Po meczu z Niemcami Janusz miał specjalną sesję z Grbiciem. I efekty było widać już w meczu ze Słowenią. - Nie odbywam zbyt wielu rozmów z Nikolą. Myślę, że przez te trzy lata dobrze się poznaliśmy. Rozumiem, czego on ode mnie oczekuje na boisku. Jakiego stylu prowadzenia gry. On też wie, czego może się po mnie spodziewać. Na razie to wszystko się sprawdza, bo przywozimy medale z każdej imprezy. Jak zatem widać, ta filozofia gry w siatkówkę dobrze się sprawdza, choć oczywiście nie jest to reguła. Mam nadzieję, że na tym najważniejszym turnieju to się jednak kolejny raz potwierdzi - powiedział prawie 30-letni siatkarz. Łukasz Kaczmarek wyraźnie odżył. Wysłał jasny sygnał Jeżeli chodzi o atakujących, to Bartosz Kurek ma już swoje lata i z pewnością nie będzie w stanie zagrać na bardzo wysokim poziomie całego meczu. To zresztą było widać w Memoriale. Były momenty, kiedy właściwie nie był widoczny na boisku albo posyłał piłki daleko w trybuny. Jeśli jednak gra na swoim normalnym poziomie, to jest jednym z najgroźniejszych zawodników na świecie. Cieszy za to rosnąca dyspozycja Łukasza Kaczmarka. On miał słaby sezon ligowy i chyba mocno stresował się tym, czy znajdzie się w kadrze na igrzyska. W Memoriale najwyraźniej się przełamał. Miał bardzo dobre wejście w meczu z Niemcami i nawet po reakcjach "Zwierza" było widać, jak to było dla niego ważne. Z pewnością to było jedno z jego lepszych spotkań w ostatnim czasie. To na pewno doda mu pewności siebie. Pokazał też, że niepotrzebnie wielu już go skreśliło. Tomasz Fornal wyrasta na lidera kadry Jeżeli chodzi o przyjmujących, to tutaj liderem jest zdecydowanie Tomasz Fornal. Zresztą kto wie nawet, czy nie wyrósł na lidera całej kadry. Od niego bije pewność siebie, co potwierdza też na boisku. Kiedy tylko wchodził, to od razu zmieniał się obraz gry. Jeżeli ze zdrowiem Wilfredo Leona będzie wszystko w porządku, to właśnie to powinna być podstawowa para naszych przyjmujących. Wydaje się, że w coraz lepszej dyspozycji jest Aleksander Śliwka. To zawodnik, który wiele czasu w tym sezonie stracił ze względu na złamany palec. Wciąż jeszcze wiele mu brakuje do tego siatkarza, jakiego znamy z poprzednich turniejów, ale w Memoriale Wagnera Grbić dał mu pograć i wyglądało to obiecująco. Przebłyski miał też Kamil Semeniuk. On jednak wciąż jest nierówny. I lepsze mecze przeplata tymi gorszymi. Środkowi trzymają poziom Najmniej chyba można się przyczepić do środkowych. Oni grali na niezłym poziomie, ale na pewno stać ich jeszcze na więcej. Zwłaszcza Norberta Hubera. Kilka chwil na boisku spędził Mateusz Bieniek, ale on pokazał, że jest pewniakiem do gry. Imponował niemal w każdym elemencie. Solidny był też Jakub Kochanowski, który wciąż jednak szuka jeszcze dobrej gry na zagrywce, a to był element, który patrząc na całość gry naszej kadry, wychodził siatkarzom najlepiej. - Jesteśmy w bloku ciężkiego treningu na siłowni i nasza forma fizyczna powinna teraz wyglądać coraz lepiej wraz z każdym dniem - zauważył Kochanowski. Bartosz Kurek szuka pozytywów Ze spokojem do wszystkiego podchodzi Kurek. Jak na kapitana przystało, stara się szukać raczej pozytywów. W weekend siatkarze przeniosą się do Gdańska. Tam zagrają w towarzyskim turnieju, w sobotę i niedzielę sprawdzając formę w spotkaniach z Japonią i USA. W turnieju weźmie jeszcze udział reprezentacja Serbii. - W Gdańsku czekają nas bardzo trudni rywale. Mam nadzieję, że znowu wysoko zawieszą nam poprzeczkę i jeszcze bardziej pokażą nam elementy, w których powinniśmy się poprawić. Takie mocne testy są nam potrzebne, by na igrzyskach było wszystko, jak trzeba - zakończył Kurek.