Lozano jest doskonale znany w Polsce. Argentyńczyk był selekcjonerem Orłów i pod jego wodzą Polacy zdobyli srebrny medal mistrzostw świata w 2006 roku. To szkoleniowiec znany z twardej ręki. Chińczycy natomiast są zdyscyplinowani. Taka mieszanka może sprawić, że za jakiś czas siatkarze z Państwa Środka szturmem wedrą się do światowej czołówki. "W tym momencie różnica pomiędzy zespołami z pierwszej dziesiątki rankingu światowego, jak Niemcy, Francja czy Polska, a Chinami jest wielka" - przyznał Lozano, który został ciepło przyjęty przez kibiców w Atlas Arenie. Zdecydowanymi faworytami pojedynku byli Polacy i każdy inny wynik niż zdecydowane zwycięstwo zostałby uznany za niespodziankę dużego kalibru. Tym bardziej, że w SLN nasi siatkarze spisują się wyśmienicie i to bez względu na konfigurację kadrową, jaką zarządzi Vital Heynen. Belg tradycyjnie przemeblował wyjściową "siódemkę". Szansę dostał po raz pierwszy w SLN przyjmujący Bartosz Kwolek. Na początku spotkania inicjatywa należała do gości, którzy dobrze zagrywali (m.in. dwa asy), a także wykorzystywali kontry, a celował w tym zwłaszcza Jiang Chuan. Stąd też prowadzenie Azjatów 2:0 i 5:3. Nie trwało to długo, a kluczem była zagrywka. Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski i Kwolek posyłali asy lub tak utrudniali życie rywalom, że ci nie byli w stanie wyprowadzić skutecznej akcji. Serię gospodarze zanotowali zwłaszcza przy serwisie Kwolka (od 10:9 do 14:9). Sytuacja na boisku była opanowana. Polacy grali swobodnie, z polotem, akcje przeprowadzali szybko, a nawet jak zdarzały się niedokładności, to i tak zdobywali punkty technicznymi zagraniami, jak na przykład uczynili to Dawid Konarski i Artur Szalpuk. Do groźnie wyglądającego zdarzenia doszło przy stanie 20:15, kiedy wprowadzony na boisko Maciej Muzaj zderzył się w obronie z Szalpukiem. Przez chwilę obaj leżeli na boisku. Na szczęście nic poważnego im się nie stało, a Muzaj udowodnił to chwilę później, kiedy zaatakował mocno z prawego skrzydła. Polacy kontrolowali wydarzenia na boisku do końca inauguracyjnej odsłony. Ostatni punkt był dziełem Szalpuka, który sprytnie wypchnął piłkę po rękach blokujących Chińczyków (25:19). Kiepsko Polacy rozpoczęli drugą partię. Kłopoty ze skończeniem akcji zazwyczaj źle się kończą nawet grając z takim zespołem jak Chiny. Przy stanie 1:5 Heynen wziął czas i chyba padło kilka mocnych słów, bo nasi siatkarze wrócili na boisko z dużo lepszym nastawieniem. Ruszyli w pogoń, która szybko przyniosła efekty. Szalpuk, Kwolek i Jakub Kochanowski błyszczeli w kontrach. Do tego Polacy dołożyli blok i było 6:6. Chińczycy dosyć długo stawiali opór. Nie "złamał" ich nawet taki cios, jaki wyprowadził Piotr Nowakowski trafiając w twarz Du Haixianga. Tak było do wyniku 12:12. Wtedy nastąpił kluczowy moment tej partii. Trudną zagrywką kłopoty sprawił Chińczykom Fabian Drzyzga. Piłka wracała na naszą stronę i Polacy mogli wyprowadzać zabójcze kontry (Szalpuk i Kwolek). Na drugiej przerwie technicznej "Biało-Czerwoni" prowadzili różnicą czterech punktów (16:12). Potem Kwolek siał postrach zagrywką w szeregach rywali. To już zupełnie odebrało ochotę do walki Chińczykom. Drugą odsłonę gospodarze wygrali równie pewnie, jak pierwszą 25:18. Podobny przebieg miał trzeci set. Znów pierwsze akcje należały do podopiecznych Lozano i fragmentami pokazywali, że w siatkówkę grać potrafią. Polacy potrzebowali trochę czasu, żeby odnaleźć właściwy rytm. "Odjazd" aktualni mistrzowie świata rozpoczęli od stanu 12:12. Kilka podbitych piłek w obronie za sprawą m.in. Michała Żurka, który pojawił się w trzecim secie za Pawła Zatorskiego, pozwoliło Polakom wypracować bezpieczną przewagę (16:12). Chwila przestoju sprawiła, że Chińczycy niemal doprowadzili do remisu. Kiedy przewaga Orłów stopniała do jednego "oczka" (18:17), Heynen wziął czas, żeby zmobilizować swoich podopiecznych w końcówce. Przyniosło to skutek, bo po powrocie na boisko Szalpuk zaatakował z pełną mocą z lewego skrzydła. Po kiwce Kwolka tuż za blok było już 22:19. Taka przewaga wystarczyła, żeby rozstrzygnąć losy trzeciej partii i meczu. Polacy wygrali ostatecznie 25:21 i cały mecz gładko 3:0. W niedzielę, również w Atlas Arenie, Polacy zmierzą się z Niemcami. Początek spotkania o godzinie 16.00. Polska - Chiny 3:0 (25:19, 25:18, 25:21) Sędziowali: Jewgienij Makszanow (Rosja) i Daniele Rapisarda (Włochy) Widzów: ok. 10000 Polska: Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Artur Szalpuk, Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Paweł Zatorski (libero) oraz Maciej Muzaj, Grzegorz Łomacz, Michał Żurek (libero) Chiny: Jiang Chuan, Zhang Chen, Du Haixiang, Liu Meng, Rao Shuhan, Miao Ruantong, Tong Jiahua (libero) oraz Li Rui, Zhang Jingyin, Ji Daoshuai. Z Łodzi Robert Kopeć