Dla Polaków to ostatni turniej fazy interkontynentalnej LN. Tydzień temu nie powiodło się podopiecznym Vitala Heynena w USA, gdzie przegrali trzy mecze po 0:3 kolejno z Iranem, gospodarzami zawodów i Serbią. Porażki sprawiły, że awans do Final Six stał się niepewny. Nasi zawodnicy, a także kibice liczyli, że "przełamanie" nastąpi w starciu z Argentyną, która w LN spisuje się słabo. "Biało-Czerwoni" odnieśli zwycięstwo, ale przyszło im to z dużym trudem. W tym pojedynku w ogóle nie widać było różnicy, jaka dzieli oba zespoły w tabeli. Na początku meczu nasz zespół miał przede wszystkim problem ze skończeniem pierwszej akcji. Wynikało to głównie z bardzo dobrej i ofiarnej gry Argentyńczyków w obronie. Rywale "czytali" też grę Polaków często ustawiając podwójny, a nawet potrójny blok. Przekonał się o tym choćby Bartosz Kurek (2:3). My odpłaciliśmy się skutecznym blokiem zatrzymując Martina Ramosa (5:5). Po przerwie technicznej pojawiły się w polskim zespole kłopoty w przyjęciu zagrywki. To spowodowało, że Argentyńczycy zyskali wyraźną przewagę (13:9). Trener Heynen musiał zareagować. Wziął czas, a także dokonał zmiany - miejsce Bartosza Kwolka zajął Aleksander Śliwka. Przyniosło to skutek, ale tylko na chwilę. Grzegorz Łomacz, jak tylko miał okazję, to posyłał piłkę do środkowych Mateusza Bieńka i Jakuba Kochanowski, a oni nie zawodzili. Problem w tym, że tego samego nie można było powiedzieć o innych. Po nieudanym ataku Bartosza Bednorza rywale prowadzili 16:12. Niespełna 24-letni przyjmujący zrehabilitował się chwilę później asem serwisowym (14:16).Nadal jednak szwankowało przyjęcie. Łomacz był zmuszony do rozgrywania czytelnych akcji, a na to tylko czekali rywale. Siatkarze Velasco z zimną krwią wykorzystywali kontry i zmierzali do zwycięstwa w inauguracyjnej partii. Sytuacja zmieniła się, kiedy pojedynczym blokiem popisał się Śliwka (22:23). Następnie z krótkiej pomylił się Sebastian Sole i mieliśmy remis 23:23. Najlepiej w naszej drużynie prezentowali się środkowi i to oni przechylili szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Decydujący punkt był dziełem Kochanowskiego (26:24). W drugim secie gra "Biało-Czerwonych" wyglądała trochę lepiej. Błyszczeli zwłaszcza Bieniek i Kochanowski. Dzięki tej dwójce zdobywaliśmy dużo punktów w ataku, ale także w bloku. Oporu Argentyńczyków długo nie mogli nasi siatkarze "złamać". Dopiero w końcówce Polacy wypracowali bezpieczną przewagę. W krótkim odstępie czasu trener Argentyńczyków wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy (20:17). Przeciwnicy już nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Polaków. Łomacz w pojedynkę zatrzymał atak Cristiana Poglajena (23:19) i stało się jasne, że drugi set padnie łupem Orłów. Tak też się stało, a aktualni mistrzowie świata postawili kropkę nad "i" znakomitym blokiem (25:20). Polacy złapali wiatr w żagle. Od początku trzeciej odsłony narzucili swój styl gry. Zagrywka odrzucili Argentyńczyków od siatki i przez to grało im się łatwiej. Na pierwszą przerwę techniczną nasi siatkarze schodzili z czterema "oczkami" przewagi (8:4). Potem było jeszcze lepiej. Wszystko funkcjonowało na odpowiednim poziomie. Polacy prowadzili już 13:7 i... stanęli. Seria własnych błędów, głównie w wykonaniu Kurka, sprawiła że rywale zdobyli trzy punkty z rzędu. Heynen ściągnął z boiska Kurka, a do boju posłał Macieja Muzaja. Niemoc Polaków przerwał Bednorz. W kolejnych fragmentach "Biało-Czerwoni" kontrolowali wydarzenia na boisku. Niezawodni w ataku byli środkowi Bieniek i Kochanowski. Podobać się mogła gra także leworęcznego Śliwki. Wyglądało na to, że nic złego nie może się stać naszemu zespołowi. Tymczasem Argentyńczycy nie zamierzali składać broni i niespodziewanie doprowadzili do remisu 22:22. Na własne życzenie Polacy zafundowali sobie nerwową końcówkę, w której sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Meczbole mieli Polacy, ale Argentyńczycy również mieli swoje szanse, żeby przedłużyć to spotkanie. Bohaterem Orłów został rezerwowy Artur Szalpuk. To dzięki niemu nasz zespół wykorzystał trzecią piłkę meczową. W sobotę Polacy zagrają z mistrzami olimpijskimi z Rio de Janeiro Brazylią (godz. 12.10), a dzień później z Australią (godz. 7.10).Do turnieju finałowego, który odbędzie się w dniach 4-8 lipca na stadionie piłkarskim w Lille, zakwalifikuje się pięć czołowych drużyn fazy interkontynentalnej. Stawkę, jako gospodarze, uzupełnią Francuzi. RK Polska - Argentyna 3:0 (26:24, 25:20, 29:27) Polska: Bartosz Kurek, Grzegorz Łomacz, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Mateusz Bieniek, Bartosz Bednorz, Paweł Zatorski (libero) oraz Aleksander Śliwka, Marcin Janusz, Maciej Muzaj, Artur Szalpuk, Łukasz KaczmarekArgentyna: Maximiliano Cavanna, Cristian Poglajen, Agustin Loser, Sebastian Sole, Tomas Lopez, Martin Ramos, Santiago Dananni (libero), Franco Massimino (libero) oraz Matias Sanchez, Jan Martinez Franchi, Bruno Lima, Joaquin Gallego