Dla reprezentacji Polski wygrana 3:0 z Egiptem była obowiązkiem, a każde inne rozstrzygnięcie zostałoby uznane za ogromną niespodziankę. Tej "Biało-Czerwoni" na szczęście oszczędzili swoim kibicom i zamknęli spotkanie w trzech setach, chociaż fani naszej kadry i tak mają powody do niepokoju. Na parkiecie nie błyszczał Bartosz Kurek, który skończył tylko 3 z 12 piłek, a na początku trzeciego seta został ostatecznie zmieniony przez Łukasza Kaczmarka. Tomasz Fornal z kolei doznał urazu i nie dokończył spotkania, a z pomeczowej wypowiedzi Nikoli Grbicia wynika, że obecnie trudno przesądzić, kiedy przyjmujący wróci do gry. "Tomek przejdzie badanie rezonansem magnetycznym i wówczas zobaczymy, co się stało. Szedł o własnych siłach, co jest dobrym znakiem, ale jeszcze zbyt wcześnie by powiedzieć więcej" - mówił szkoleniowiec aktualnych mistrzów Europy. Tomasz Fornal "zdemaskowany" przez kolegów. Wydało się, co robi w wiosce olimpijskiej Wilfredo Leon błysnął. I był krok od rekordu Dobrze spisywał się za to Wilfredo Leon, który wprawdzie początkowo miał problem z przyjęciem, ale za to z akcji na akcję rozkręcał się w ataku i ostatecznie zakończył spotkanie z 13 punktami na koncie, stając się najlepiej punktującym zawodnikiem kadry - drugie miejsce w tym zestawieniu zajął Mateusz Bieniek, który wywalczył 12 "oczek". Na tym nie koniec popisów przyjmującego, którego od nowego sezonu klubowego będzie reprezentował barwy Bogdanki LUK Lublin. W pewnym momencie urodzony na Kubie zawodnik, który słynie z bardzo mocnej zagrywki, posłał serwis z prędkością 131,2 km/h. Jak przekazał siatkarski ekspert Jakub Balcerzak, był to drugi najszybszy serwis w historii igrzysk - mocniejszą zagrywką może poszczycić się tylko Georg Grozer, który podczas turnieju olimpijskiego w Londynie zaserwował z prędkością 132,6 km/h. Niewykluczone jednak, że Leon w Paryżu wyprzedzi Niemca w tej klasyfikacji, ponieważ w przeszłości udowadniał, że potrafi zagrywać piłkę jeszcze mocniej. To do niego należy rekord świata wynoszący 138 km/h i ustanowiony w 2020 roku podczas meczu jego ówczesnej drużyny Sir Safety Perugia z Itasem Trentino. Przyjmujący zresztą później wyrównywał ten wyczyn. Cichy faworyt zdemolował rywali. W finale chce zagrać z drużyną Grbicia