Polscy siatkarze przyjechali do Gdańska opromienieni udanym turniejem w Sofii. Tam wygrali wszystkie cztery mecze, pokonując m.in. Brazylię i Stany Zjednoczone. Irańczycy po raz kolejny okazali się jednak dla nich wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem. - W pierwszym secie zagraliśmy dobrze, a potem z partii na partię było coraz gorzej. Nie chcę za to winić okresu, w którym się obecnie znajdujemy: zwiększamy obciążenia, mocniej naciskamy. Muszę jednak pamiętać o turnieju finałowym w Bolonii i mistrzostwach świata, do których trzeba się przygotować - przypomina Grbić. Reprezentanci w nowej roli. "Muszą być w stanie się zaadaptować" Zmęczeni czy nie, “Biało-Czerwoni" popełniali we wtorek mnóstwo błędów. W trzecim secie aż sześciu zawodników popsuło zagrywki - w tym wprowadzeni na boisko wyłącznie w celu wykonania serwisu Karol Butryn i Kamil Semeniuk. Selekcjoner przekonuje jednak, że nawet takie sytuacje wiele mówią mu o drużynie. - Wprowadziłem na zagrywkę trzech chłopaków i dwóch z nich nie wypadło dobrze. Mówiłem im, że muszą wyjść z roli, jaką odgrywają w klubie. Tam są podstawowymi zawodnikami, cały czas grają. Ale tutaj czasami będą musieli zmienić pozycję, poradzić sobie z wejściem z ławki, na podwójną zmianę. Muszą być w stanie się zaadaptować. Dla mnie to to było świetne, pouczające doświadczenie. Poznałem ich trochę lepiej. To wzajemne poznawanie się jest procesem: zaczęło się w Kanadzie, potem w Sofii. Teraz je kontynuujemy - podkreśla serbski szkoleniowiec. Obrona gorsza od błędów. "To emocjonalny termometr zespołu" Łącznie zawodnicy Grbicia oddali rywalom aż 41 punktów. Sami zyskali po błędach Irańczyków niemal o połowę mniej. W większości pozostałych elementów wypadli podobnie jak rywale. Nie zdołali za to wykorzystać przewagi w bloku, którym zdobyli 12 punktów przy tylko pięciu szczelnych blokach drużyny z Azji. Zdaniem Grbicia to nie własne pomyłki były jednak główną przyczyną porażki. - Jeśli siatkarze dużo ryzykują, muszą pojawić się błędy. Nie podobała mi się jednak gra w obronie. To było najgorsze. Niczego dzięki niej nie stworzyliśmy, a przecież wykorzystywaliśmy już ją w meczach z USA czy Brazylią. Obrona to emocjonalny termometr zespołu. Dzięki niej widać, że nie graliśmy wystarczająco agresywnie, nie byliśmy wystarczająco skupieni - zaznacza trener. CZYTAJ TEŻ: Były selekcjoner polskiej kadry wrócił po dziewięciu latach. Duże wyzwanie Polska za plecami Włoch. "Wolę przegrać teraz" Porażka z Iranem to dopiero drugi przegrany przez Polaków mecz w tegorocznej Lidze Narodów. Wcześniej, w Ottawie, “Biało-Czerwonych pokonali Włosi. I to właśnie mistrzowie Europy po wtorkowych spotkaniach wyprzedzili Polaków w tabeli rozgrywek dzięki wygranej 3:0 z Bułgarią. Tyle że miejsce drużyny Grbicia się nie zmieniło. Za ich plecami znaleźli się bowiem Francuzi, którzy tym razem pauzowali. Miejsca w tabeli są ważne dla rozstawienia w fazie finałowej w Bolonii. Grbić nie wyglądał jednak na zmartwionego porażką. - Najbardziej wartościową lekcją, którą starałem się przekazać zawodnikom po meczu, jest to, że musimy kontynuować naszą grę nawet wtedy, gdy przeciwnik zaczyna grać dobrze. Nie możemy tracić koncentracji, zbyt dużo ryzykować. Musimy być skuteczni, nawet jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli. Oczywiście nie jestem zbyt szczęśliwy po porażce. Szczerze mówiąc, wolę jednak przegrać teraz niż sytuację, w której wygrywamy wszystkie mecze po 3:0 i zostajemy bohaterami. A potem w końcu przychodzą porażki i od razu po nich jedziemy do domu - uzasadnia trener. Jego drużyna w środę ma dzień przerwy. Do gry w Gdańsku wróci w czwartek o godz. 20. Przeciwnikiem będzie reprezentacja Chin. Transmisja meczu w Polsacie Sport i na Polsat Box Go.