Czy jest pan zwolennikiem gry Wilfredo Leona w reprezentacji Polski? Czy ma pan wątpliwości? Sebastian Świderski (były reprezentant Polski, dyrektor sportowy ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle): - Wątpliwości są zawsze. Natomiast jeżeli chodzi o tak wybitnego zawodnika, to myślę, że te wątpliwości nie powinny mieć miejsca. Dobrem narodowym jest oczywiście reprezentacja, mistrzowie świata, którzy udowodnili, że potrafią grać w siatkówkę. Jeśli jednak można do tej układanki zawodników dołożyć jednego fenomenalnego siatkarza, to jak najbardziej jestem za. Zresztą patrząc na inne reprezentacje, to utarł się już taki model. Rosjanie, Włosi, Niemcy czy Francuzi posiłkują się naturalizowanymi graczami, więc dlaczego mamy odstawać od tego światowego trendu. - Nie może to być czymś notorycznym. Powinno się to stosować tylko i wyłącznie w przypadku zawodników wybitnych, od których inni nasi kadrowicze mogą się uczyć i podnosić swój poziom. Gdyby to miał być ktoś, kto byłby tylko jakimś uzupełnieniem, to wydaje mi się, że lepiej wziąć swojego zawodnika i go rozwijać. Mamy tak dobrą młodzież, mistrzów świata kadetów, zobaczymy jak teraz zaprezentują się juniorzy na czempionacie globu.Krzysztof Ignaczak uważa, że jak już ktoś występował w reprezentacji narodowej, to już nie powinien grać w innej. Obawia się, żeby nie doszło do kuriozalnej sytuacji, jak podczas mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, gdzie kadra Kataru składała się niemal wyłącznie z obcokrajowców. Co pan o tym sądzi? Czy ma pan również takie obawy?- Nie. Myślę, że jeżeli chodzi o siatkówkę w naszym kraju, to jestem spokojny. Raczej do takiej sytuacji nie doprowadzimy. Chociażby z tego względu, że mamy bardzo dobre zaplecze, zdolną młodzież i ten napływ talentów mamy co rok. Widać to chociażby po obecnej reprezentacji. Na przykład Mateusz Bieniek, Artur Szalpuk, to młodzi zawodnicy, którzy dołączyli do kadry w tym roku i już są częścią tej ścisłej "14". U nas nie będzie drugiego Kataru. Natomiast, powinny być regulacje, nawet ze strony światowej federacji, ograniczające napływ takich zawodników. Może w taki sposób, jak zrobili Rosjanie, że tylko i wyłącznie dwóch graczy naturalizowanych może grać w drużynie narodowej. W moim odczuciu, taki limit powinien być, żeby nie doszło do takiej sytuacji jak w Katarze. Jeżeli chodzi o Polskę, to ja jestem spokojny. Szkolenie jest na tyle dobre, że nie powinno się nic takiego wydarzyć. Przeciwnicy gry Wilfredo Leona w naszej kadrze podkreślają, że osiągamy sukcesy bez zagranicznego zaciągu i zawodnicy naturalizowani nie są nam potrzebni, nawet takiej klasy jak Kubańczyk.- Każdy pomysł ma swoich zwolenników i przeciwników. Na pewno oponenci też mają trochę racji. Natomiast, jeszcze raz podkreślę, jeżeli tacy fenomeni, wybitni gracze, są w stanie podnieść poziom sportowy, to też kibice będą przychodzić oglądać tych zawodników. Fani chcą oglądać superwidowisko, a nie tylko i wyłącznie mecz. Oczywiście zawsze będą pesymiści. Ja też jestem przeciwnikiem, jeśli miałby to być przeciętny siatkarz, ale jeżeli chodzi o Wilfredo Leona, jestem jak najbardziej za. - Przede wszystkim z tego powodu, że mamy od kogo się uczyć, na kim wzorować, patrzeć, choćby jaką ma mentalność, podejście. Podobnie jak w lidze. Gdy do polskich klubów trafiają zawodnicy z pierwszej światowej półki, czy nawet drugiej, to młodzież może ich podglądać, ma szansę od nich się uczyć. Natomiast jeżeli mają to być tzw. "dumpingowcy", którzy przychodzą do Polski obniżać poziom sportowy, to jestem przeciwnikiem takich rozwiązań.Wilfredo Leon jak tylko otrzymał polskie obywatelstwo, to wyraźnie zadeklarował, ze chce grać dla naszej kadry, osiągać z nią sukcesy, wiąże swoją przyszłość z naszym krajem. - To na pewno jest ważne. Jeżeli ktoś deklaruje, że chce grać dla danego kraju, osiąść w nim, daje wyraźny sygnał, że nie są to tylko i wyłącznie względy polityczne, ale również coś poza polityką.W każdej drużynie ważna jest atmosfera w szatni. Czy to, że Wilfredo Leon nie mówi po polsku, przynajmniej na razie, może mieć jakieś znaczenie? - Wydaje mi się, że nie. Czasy komunizmu dawno minęły, żyjemy w wolnym kraju. Teraz znajomość języków obcych jest czymś normalnym. Z komunikacją raczej nie byłoby problemu. My też już nauczyliśmy się zatrudniając obcokrajowców. Taki zawodnik przychodzi do nas grać i musi wiedzieć, co ma robić. Nie będzie mu się przecież tłumaczyć na migi. To już się zmieniło i taki problem nie będzie miał miejsca. Czy rzeczywiście nasza reprezentacja z Wilfredo Leonem dostanie nowego impulsu? Wzniesie się poziom wyżej?- Myślę, że tak. Jeżeli na treningu mamy wybitnych zawodników, to ci średni zawsze chcą do nich doszusować, dojść do tego poziomu, wzorować się. Poziom treningu później przekłada się również na indywidualny poziom gry. Wydaje mi się, że ten mógłby wzrosnąć z pożytkiem dla innych kadrowiczów.Jakie są największe atuty Wilfredo Leona? Czy on jest zawodnikiem kompletnym?- Zawsze twierdzę i będą to powtarzał - nie ma kompletnych zawodników, jeżeli chodzi o siatkówkę. Z tego chociażby względu, że jest to gra zespołowa i tutaj nie można złapać piłki i przekozłować pół boiska. W tej dyscyplinie wszystko musi współgrać. Musi być drużyna, potrzebne są założenia i współdziałanie. Zawodników kompletnych nie ma. Na pewno Wilferdo Leon jest siatkarzem, który ma nieprzeciętne umiejętności w kilku elementach siatkarskiego rzemiosła. W przyjęciu, w ataku, jego swoboda, przegląd sytuacji, to jest coś, co bardzo ciężko wytrenować. Przegląd sytuacji albo się ma, albo nie ma. Od początku jego kariery widać było, że ma to wrodzone. Trudno doszukać się u niego słabego punktu, a takich siatkarzy brakuje. Często się powtarza ucząc młodzież, dzieci, że zawodnicy powinni mieć przynajmniej trzy elementy na wysokim poziomie i to już pozwala grać w siatkówkę. Jeżeli ktoś ma wszystkie ponadprzeciętne: przyjęcie, atak, blok, zagrywka, obrona, czy rozgrywający jeszcze wystawa, to jest to po prostu gracz wybitny. Przed nim pewnie jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie i uważam, że reprezentacja Polski będzie miała z niego duży pożytek. Nasza liga się rozwija, coraz lepsi zawodnicy grają w naszych klubach. Czy w najbliższej przyszłości jest szansa, żeby taka gwiazda jak Wilfredo Leon zagościła na naszych ligowych parkietach?- Wiadomo, że chodzi o finanse. Polska jest krajem w miarę stabilnym, jeśli chodzi o te kwestie. Jest kilka klubów, które płacą naprawdę dobrze, inne są wypłacalne, ale oczywiście są też takie z problemami finansowymi i ledwo wiążą koniec z końcem. Natomiast tacy zawodnicy jak Wilfredo Leon, to jest już taka wisienka na torcie. Myślę, że są u nas kluby, które chciałyby mieć takiego zawodnika. Natomiast nie jesteśmy w stanie rywalizować pod względem finansowym z takim Zenitem Kazań, czy kilkoma zespołami z Turcji. Idziemy w dobrym kierunku. Kluby starają się budować drużyny, żeby mieć po kilku czy więcej zawodników na dobrym poziomie po to żeby w lidze spokojnie grać, a nie żeby ściągnąć tylko i wyłącznie jednego zawodnika i wokół niego zbudować zespół ze słabszych elementów. Wierzę, że niektóre polskie kluby stać by było na zatrudnienie Wilfredo Leona. Natomiast zakontraktowanie tylko jego nie jest gwarancją sukcesu, bo musi przecież mieć jeszcze kogoś do pomocy. Rozmawiał Robert Kopeć