Trener siatkarzy z Opolszczyzny - rok młodszy od Antigi - karierę siatkarską zakończył w marcu ub. roku. Później przez kilka tygodni był szkoleniowcem Farta Kielce, a w ubiegłym sezonie - asystentem prowadzącego ZAKS-ę byłego selekcjonera kadry "Biało-czerwonych" Daniela Castellaniego. W kwietniu przejął stanowisko Argentyńczyka w kędzierzyńskim klubie. W Świderski uznał, że decyzja PZPS była trudna, ale według niego również dziwna. Przypominał, że w kontekście następcy Andrei Anastasiego mówiono o trenerze z doświadczeniem, osobowością, charyzmą i wielkim nazwiskiem. "Przewinęło się kilka takich nazwisk - trenerów naprawdę z najwyższej półki. Nie ujmując niczego Stephane'owi, któremu życzę jak najlepiej i któremu pewnie każdy z polskich trenerów będzie pomagał jeśli będzie tego chciał, związek poszedł jednak w innym kierunku. Mam nadzieję, że wiedzą co robią i wierzą w to" - zaznaczył. Dodał, że dziwną jego zdaniem sytuacją jest także to, iż trener reprezentacji jest ciągle czynnym zawodnikiem. 37-letni Antiga występuje obecnie w PGE Skrze Bełchatów. "Jeśli ma obserwować zawodników, wybierać ich do reprezentacji, rozmawiać z nimi w trakcie sezonu, to jak oni mają się odnosić i zachowywać, grając przeciwko niemu?" - zastanawiał się trener ZAKS-y. Zapytany, czy Antiga powinien zrezygnować z grania, Świderski nie odpowiedział. Zastrzegł jednak, że jeśli on i jego zawodnicy będą grać przeciw Francuzowi w lidze, a przed meczem Stephane jako trener kadry powie im, że mają ćwiczyć zupełnie inne zagrania, to Świderski nie posłucha jego rad. "Ewentualnie zrobię to po tym spotkaniu" - dodał. Zaznaczył też, że pomoc trenerska w kwestii szkolenia zawodników kadry może nie zawsze iść w parze z interesami klubów. "To sytuacja trochę patowa" - podsumował Świderski. "Współczuję Stephane'owi, bo jeśli faktycznie ma grać do końca sezonu, to będzie musiał obserwować zawodników w trakcie kolejnych spotkań z dwóch punktów widzenia - trenera i zawodnika. A to nie będzie łatwe" - uzupełnił. Szkoleniowiec kędzierzynian przyznał, że taki wybór trenera "Biało-czerwonych" może nie być komfortowy dla samych zawodników. "Jeśli coś zaiskrzy pod siatką albo na przykład ktoś zablokuje Antigę ze dwa razy, to czy ten fakt nie wpłynie na jego późniejsze trenerskie decyzje i nie zostawi jakiegoś urazu? Co zatem z tym fantem zrobić? Jak się mają zachowywać zawodnicy? W reprezentacji chce być przecież większość z nich. Tymczasem wcześniej będą stawać naprzeciwko swojego trenera. Mają odpuścić czy przeciwnie - grać mocniej? To będzie ciężkie" - zastanawiał się. "Świder" przyznał także, że Antiga jako młody trener, jeszcze niedawno kumpel z boiska żyjący na innej stopie z przyszłymi kadrowiczami, może mieć problem z ułożeniem sobie relacji z doświadczonymi zawodnikami. Zamiast towarzyskich kontaktów będzie musiał wymagać albo np. wprowadzać rządy twardej ręki. "To może być problem" - zauważył Świderski. Wyjaśniał, że to, jak ułoży sobie relacje trener - zawodnicy, z tymi, z którymi grał ramię w ramię przez kilka ostatnich lat i z którymi "kumpluje się", przekładać się będzie także na kontakt z młodszymi w zespole. Będą oni bowiem obserwować zachowanie starszych kolegów. "Wszyscy powinni się oczywiście podporządkować i zaakceptować tę sytuację" - zaznaczył trener wicemistrzów Polski. "Pytanie też, jaką drogą będzie chciał iść Stephane - zmieni swój wizerunek i będzie tylko trenerem; pójdzie w kierunku bycia kolegą dla wszystkich czy zechce to wypośrodkować. To będzie jego wybór" - podkreślił Świderski. "Aby prowadzić polską reprezentację trzeba mieć dużą odporność psychiczną - ze względu na tzw. polskie piekiełko i ciągle napompowany balon wielkich oczekiwań. Przed nami mistrzostwa świata, za nami słaby sezon, a oczekiwania ciągle będą wielkie, bo zawsze żąda się zwycięstw" - zakończył.