Damian Gołąb: Cztery sety ze Słowenią na koniec fazy zasadniczej Ligi Narodów. To był wartościowy sprawdzian? Paweł Zatorski, libero reprezentacji Polski: Zdecydowanie tak. Mecze przeciwko tak trudnym, dobrym technicznie i silnym fizycznie zespołom na pewno są znakomitymi sprawdzianami. To dla nas znacznie cenniejsze próby niż, nie ujmując nikomu, mecze z Australią i Kanadą. Wtedy nawet nie grając wielkiej siatkówki wygrywa się dosyć łatwo. Cieszymy się przede wszystkim z tego, że przed mistrzostwami świata mieliśmy okazję grać w Polsce. Dla wielu młodych chłopaków, którzy dołączyli do kadry i będą odgrywali w niej bardzo ważne role, to coś wspaniałego. Mogli przeżyć takie emocje w Gdańsku i dzięki temu będą bardziej gotowi na to, co będzie czekało nas w Katowicach i Gliwicach. Ale was, bardziej doświadczonych zawodników, taka atmosfera chyba też napędza? - Nie ma nic piękniejszego. Szczególnie po czasach “covidowych", gdy graliśmy bardzo ważne turnieje przy pustych trybunach. A teraz możemy wrócić do szczelnie wypełnionych hal. I to tak pięknych. Ergo Arena jest wyjątkowa ze względu na bliskość trybun do boiska. Gra się naprawdę wspaniale. Czasami aż rzucamy trochę za dużo sił i potem cierpimy przez to fizycznie w dalszych etapach meczu. Ale przy takich kibicach inaczej się nie da. CZYTAJ TEŻ: Grbić wciąż tajemniczy. "Nie powiem wam tego!" Paweł Zatorski: To jedyna słuszna droga Przed meczami ze Słowenią media często wracają do waszych spotkań z tym rywalem. Ale wy powtarzacie, że nie traktujecie tych meczów w ramach rewanżu. - Żaden z nas nie podchodzi w taki ambicjonalny sposób do tych spotkań. I nie rozpatruje przeszłości naszych meczów z tym rywalem, która rzeczywiście jest bogata. Nikola wspomniał o tym przed meczem i powiedział, że liczy się tylko tu i teraz. Ważne jest jedynie to, jak my będziemy pracować. I to prawda. Jesteśmy w dużym stopniu zależni od samych siebie. Mamy taką jakość, że jeśli będziemy grali na poziomie, na jaki potrafi wspiąć się każdy z naszych zawodników, możemy rywalizować z najlepszymi. W kadrze jest sporo nowych twarzy, młodszych siatkarzy. Wciąż rośniecie jako drużyna? - Każda taka lekcja, szczególnie przeciwko rywalom, którzy wpędzają nas w duże trudności, jest bardzo cenna. I to dla każdego z nas. To nas umacnia, pokazuje, jak zachowujemy się w trudnych momentach. Zawsze jest pięknie i kolorowo, kiedy prowadzi się pięcioma czy ośmioma punktami. Zupełnie inaczej jest, kiedy przeciwnik wywrze presję. Każdy z nas cieszy się z tego, jak wszyscy zawodnicy reprezentacji podchodzą do tych spotkań. A przede wszystkim do treningów, jakimi profesjonalistami są na co dzień. To budujące, to jedyna słuszna droga do tego, by osiągać sukcesy. Na trybunach w Gdańsku było kilku byłych zawodników reprezentacji, pana kolegów z mistrzowskich drużyn z 2014 i 2018 roku, m.in. Michał Kubiak, Dawid Konarski czy Rafał Buszek. Będzie czas, by spotkać z nimi po zakończeniu turnieju? - Za dwa dni cała kadra widzi się w Spale. Po tych ciężkich bojach każdy z nas z chęcią pojedzie choć na chwilkę do rodzin, do dzieci. Na spotkania towarzyskie, przynajmniej dla nas, przyjdzie czas dopiero później, gdy będzie więcej wolnego.