Jakiś czas temu Jerzy Mielewski określił odwołanie igrzysk mianem tragedii. Później jednak wycofał się z tego terminu, uznając go za zbyt mocny. Michał Kubiak przyznał w "Prawdzie Siatki", że dla niego jest to odpowiednie słowo. - Dla mnie słowo "tragedia" jest optymalne. Zaczynałem trenować, gdy miałem osiem lat, trenuję 24. rok. Poza rodziną, ten sport jest dla mnie całym życiem. Byłoby dla mnie wielką tragedią nie pojechać na igrzyska, na których mamy największą szansę od "X" lat, żeby coś zdobyć - powiedział. Kapitan "Biało-Czerwonych" powiedział, że trudno byłoby mu się pogodzić z decyzją o odwołaniu imprezy czterolecia. - Mamy drużynę, która dorosła do tego, by osiągnąć coś na igrzyskach. Gdyby one zostały odwołane, to życie toczyłoby się dalej, ale sportowo czułbym, że coś mi uciekło i prawdopodobnie już nie wróci - stwierdził. Kolejne igrzyska są zaplanowane na 2024 rok. Mają zostać rozegrane w Paryżu. Czy Kubiak wystąpiłby w tej edycji? - W Paryżu miałbym 36 lat. Jak na przyjmującego, który ma 190 cm wzrostu, jest to trochę dużo. Na pewno nie nadawałbym się do grania w szóstce, ale do pomocy może tak. To byłoby pytanie do aktualnego trenera, czy widziałby mnie w zespole - powiedział. Przyjmujący Panasonic Panthers jest profesjonalistą w każdym calu. Przyznał jednak, że ma świadomość, że organizmu nie da się oszukać. - Wiem, że w wieku 36 lat człowiek nie jest już tak sprawny. Lata świetności mijają i ja zdaję sobie z tego sprawę. Na razie czuję się dobrze, dbam o siebie, staram się unikać sytuacji sprzyjających kontuzjom. W sezonie staram się odżywiać tak, jak przystało na profesjonalistę. Nie pijam też alkoholu. Czuję się na siłach, by grać z sukcesami w reprezentacji. Mówią, że wiek to tylko liczba. Jeśli dbasz o siebie i dajesz maksa na treningach, to tylko sam jesteś w stanie siebie zatrzymać - zakończył. Igrzyska olimpijskie w Tokio miały wystartować 24 lipca 2020 roku. Ostatecznie mają się odbyć jednak w dniach 23 lipca - 8 sierpnia 2021 roku. CM