W pierwszych dwóch spotkaniach PŚ z Tunezją (3:0) i Japonią (3:1) Polacy grali rezerwowym składem. Zawodnicy, którzy brali udział w mistrzostwach Europy, dostali czas na regenerację sił. W pojedynku z USA selekcjoner Orłów postawił na siatkarzy, którzy niedawno zdobyli brąz czempionatu Starego Kontynentu. "Wracamy do grania po ostatnim turnieju" - stwierdził Leon przed kamerą Polsatu Sport, który w tej edycji PŚ po raz pierwszy pojawił się na boisku. Znakomity przyjmujący długo toczył nierówną walkę z rywalami. Głównie na jego barkach spoczywał ciężar zdobywania punktów. W pojedynkę Leon niewiele mógł zdziałać i dlatego pierwsze dwa sety wyraźnie wygrali Amerykanie. W trzeciej i czwartej partii Leon otrzymał większe wsparcie ze strony kolegów. "Mieliśmy swoje szanse, ale nie udało się ich wykorzystać" - dodał Kubańczyk z polskim paszportem.Leon błyszczał przede wszystkim w ataku - skończył 18 na 28 prób. Nieco gorzej wiodło mu się w przyjęciu i zagrywce. "Pracuję nad tymi elementami na treningach. Dziś miałem słabsze momenty, ale generalnie wygląda to lepiej niż wcześniej - zaznaczył.Amerykanie zaimponowali świetną postawą w defensywie. Podbijali nawet "bomby" Leona. "Bardzo dobrze spisywali się w systemie blok-obrona. Brawa dla nich - podkreślił Leon.Na to samo zwrócił uwagę rozgrywający Orłów Fabian Drzyzga, który wskazał jeszcze jeden kluczowy element. "Nie mogliśmy ich "ukłuć" zagrywką. To był nasz największy problem i mankament w tym spotkaniu. Pierwsze dwa sety może nie były dramatyczne, ale bez walki. Fajnie, że wróciliśmy do tego spotkania" - skomentował."W dwóch pierwszych setach Wilfredo Leon "trzymał" atak praktycznie sam. Potem dołączyli się inni i od razu wynik był lepszy" - stwierdził Drzyzga.Polacy doznali pierwszej porażki w tej edycji PŚ, ale w dalszym ciągu mają szansę na końcowy triumf. Przed nimi jeszcze dużo grania. W sobotę po drugiej stronie siatki staną Argentyńczycy. Początek spotkania o godz. 5.30.