Zdecydowanym faworytem pojedynku byli "Biało-Czerwoni". Podopieczni Vitala Heynena przystąpili do tego spotkania mając na koncie sześć zwycięstw i tylko jedną porażkę. Australijczycy odwrotnie. Siatkarze prowadzeni przed doskonale znanego w Polsce trenera Marka Lebedewa w tabeli wyprzedzają jedynie najsłabszą w stawce Tunezję. W ostatnich latach obie ekipy spotykają się regularnie, a "Biało-Czerwoni" pewnie zwyciężają. Tak też było w Hiroszimie. Mistrzowie świata nie dali Australijczykom żadnych szans i chyba sami byli zaskoczeni, że zwycięstwo przyszło im tak łatwo. Wygrana naszego zespołu ani przez chwilę nie była zagrożona, a trzeci set to koncert Orłów. Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Bartosz Kurek - 13. W sobotę dzień przerwy w Pucharze Świata. W niedzielę Polacy zmierzą się z niepokonaną dotąd Brazylią. Początek spotkania o godz. 8.00. I set Podobnie jak w spotkaniu z Egiptem Heyne dał odpocząć Wilfredo Leonowi, Fabianowi Drzyzdze i Mateuszowi Bieńkowi. Na pozycji atakującego wystąpił Bartosz Kurek. Polacy od początku narzucili swój styl gry. Przewaga naszego zespołu była wyraźna w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, co przełożyło się na wynik. Po 23 minutach gry mistrzowie świata wygrali pierwszą partię 25:18. II set Drugą odsłonę "Biało-Czerwoni" rozpoczęli wyśmienicie. Na brawa zasługiwała zwłaszcza gra blokiem Orłów. Australijczycy próbowali różnych rozwiązań, ale nie mogli się przebić przez "ścianę" ustawioną przez mistrzów świata. Polacy szybko odskoczyli na 5:1 i już w tym fragmencie seta trener rywali wziął czas. Podopieczni Lebedewa zrobili przejście i wtedy w polu zagrywki stanął Lincoln Williams, który popisał się trzema asami z rzędu (5:5). Heynen poprosił o przerwę, żeby wybić z rytmu Williamsa i tak też się stało. W kolejnych fragmentach Australijczycy dotrzymywali kroku naszym siatkarzom. od drugiej przerwy technicznej Polacy wrzucili szósty bieg. Znów gra blokiem dała nam bezpieczną przewagę. Bardzo dobrze w ataku spisywali się Bartosz Kurek i Michał Kubiak. "Biało-Czerwoni" odskoczyli na pięć punktów (19:14). Potem Australijczycy odrobili część strat, ale wynikało to głównie z rozprężenia w naszych szeregach. Dwóch akcji z rzędu nie skończył Kurek. Polacy szybko wrócili na właściwe tory. Ostatni punkt w tym secie, wygranym pewnie 25:20, był dziełem Artura Szalpuka. III set Na trzeciego seta wyszliśmy z Aleksandrem Śliwką w podstawowym składzie, który zastąpił Kubiaka. Polacy grali koncertowo. Kurek atakował na wysokiej skuteczności, a na dodatek ustawiał się też świetnie w obronie. W jego ślady poszli środkowi - Jakub Kochanowski i Karol Kłos. Swoje punkty "dorzucił" Szalpuk. Mistrzowie świata prowadzili 5:2, 8:3, 11:4. Heynen widząc, że przewaga jest wyraźna, ściągnął z boiska Kurka, a w jego miejscu pojawił się Maciej Muzaj. "Biało-Czerwoni" ani na chwilę nie zwalniali tempa, odbierając rywalom ochotę do gry. Zrezygnowani Australijczycy nie podjęli już walki w tej odsłonie. Meczbola Polacy mieli po efektownej krótkiej w wykonaniu Kłosa (24:9). Chwilę później było po meczu. Kropkę nad "i" postawiliśmy blokiem. Orły znokautowały przeciwników w trzecim secie 25:9. RK Polska - Australia 3:0 (25:18, 25:20, 25:9) Polska: Marcin Komenda, Bartosz Kurek, Artur Szalpuk, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Karol Kłos, Paweł Zatorski (libero) oraz Maciej Muzaj, Aleksander Śliwka Australia: Trent O'dea, Jordan Richards, Nehemiah Mote, Samuel Walker, Benjamin Bell, Lincoln Williams, Luke Perry (libero)