Cztery lata temu biało-czerwoni ulegli Włochom 1:3, a ci po ostatniej kolejce spotkań wyprzedzili ich w tabeli dzięki korzystniejszemu bilansowi setów. Polacy co prawda znaleźli się na podium, ale awans do turnieju olimpijskiego dawały tylko dwie czołowe lokaty. Obecnie stawka rywalizacji jest mniejsza - PŚ nie daje możliwości wywalczenia biletu do Tokio. Poza tym zarówno podopieczni Vitala Heynena, jak i Gianlorenzo Blenginiego są już pewni występu w przyszłorocznych igrzyskach. Pozostaje jednak prestiż pojedynku dwóch ekip ze światowej czołówki. Biało-czerwoni po czterech kolejkach mają na koncie trzy zwycięstwa i zajmuję trzecie miejsce. Włosi zaczęli występ od dwóch porażek (na otwarcie z Japończykami 0:3), ale potem wrócili na właściwe tory i powoli pną się w górę tabeli. Obecnie są dziewiątą drużyną w stawce. W zespole Blenginiego brakuje kilku doświadczonych zawodników - m.in. pochodzącego z Kuby Osmany'ego Juantoreny i Ivana Zaytseva. Są jednak np. Davide Candellaro, Matteo Piano czy Simone Anzani. Nową twarzą w nim jest zaś Dick Kooy. Holender, który w latach 2013-15 był zawodnikiem Zaksy Kędzierzyn-Koźle, ma na koncie ponad 70 występów w drużynie "Pomarańczowych". Od trzech lat posiada włoskie obywatelstwo, a niedawno zakończył karencję w związku ze zmianą federacji. PŚ jest jego pierwszą imprezą w barwach reprezentacji Italii. Ostatni mecz tych ekip - w czerwcu w fazie interkontynentalnej Ligi Narodów w Mediolanie - przyniósł wiele emocji. Zakończył się zwycięstwem gości 3:2, przy czym tie-break mistrzowie świata wygrali 25:23. Niedzielny pojedynek rozpocznie się o godz. 5.30 czasu polskiego. Zarówno biało-czerwoni, którzy tydzień temu wywalczyli brąz mistrzostw Europy, jak i Włosi, przeniosą się potem na kolejne mecze PŚ do Hiroszimy.